Radość kibiców drużyny ze stolicy Stanów Zjednoczonych nie trwała długo. Wizards po przeszło pięciu latach, wreszcie mogli pochwalić się dodatnim bilansem (24-23), ale dwa triumfy nad czołowymi drużynami ligi wyczerpały pewien limit. Czarodzieje wrócili do ujemnego zestawienia zwycięstw i przegranych szybciej niż można by się tego spodziewać.
Po dwóch dogrywkach i ostatecznej klęsce w spotkaniu z San Antonio Spurs, przyszła pora na drużynę, która znajduje, a raczej znajdowała się - w kompletnym dołku. 6 porażek z rzędu (i to nawet z grającymi w szóstkę Los Angeles Lakers) mówi samo za siebie. Cleveland Cavaliers w sezonie 2013/2014 prezentują się zdecydowanie poniżej oczekiwań, o czym świadczy chociażby odległa dziesiąta lokata w słabej Konferencji Wschodniej.
Kawalerzyści przyjechali jednak do Verizon Center wyraźnie zmotywowani. Zaskoczyli rywali i wyszli na prowadzenie 67:63 po bardzo udanej drugiej kwarcie. Przyjezdni po zmianie stron systematycznie powiększali przewagę, która w decydującej odsłonie sięgnęła nawet czternastu punktów. Wizards wzięli się w garść dopiero, gdy na zegarze pozostawało niespełna 240 sekund. Miejscowi ostatecznie doprowadzili do stanu 113:115, ale na więcej nie starczyło już czasu.
Pretensje do swoich zawodników zaangażowania przez zaledwie 4 minuty meczu miał również szkoleniowiec stołecznych - Randy Wittman. - Czekamy na cztery ostatnie upływające minuty. Decydujemy się wreszcie grać w obronie. Ostatnie cztery minuty! Każdy powie schodząc z parkietu - dałeś wielki wysiłek. No właśnie, nie. Nie było widać tego przez 44 minuty, w których nie było zaangażowania - mówił wyraźnie niezadowolony trener Wizards.
Pomimo porażki swojego zespołu, powody do zadowolenia może mieć jednak Marcin Gortat. Polak w niespełna 34 minuty wywalczył 19 punktów, trafiając bardzo dobre 9 na 12 oddanych rzutów z gry i 1 na 2 z linii rzutów wolnych. 29-latek do swojego dorobku dodał jeszcze 8 zbiórek, w tym cztery na atakowanej tablicy, 2 bloki, 3 straty, asystę oraz przechwyt.
Najlepszym graczem po stronie przegranych był natomiast John Wall, autor 32 "oczek" i 10 asyst. 18 punktów dorzucił rezerwowy - Martell Webster, ale zdecydowanie zabrakło skutecznej gry pozostałych graczy z ławki. Wizards, ulegając Cavs ponieśli 25. porażkę w trwających rozgrywkach i znów legitymują się ujemnym bilansem (24-25).
Drużynę z Ohio do triumfu w piątkowym pojedynku poprowadził duet Kyrie Irving - Dion Waiters. Obaj koszykarze młodego pokolenia zdobyli w sumie 47 "oczek", a rozgrywający rozdał do tego aż 12 piłek. 18 punktów na dobrej skuteczności skompletował jeszcze C.J. Miles.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Washington Wizards - Cleveland Cavaliers 113:115 (38:32, 25:35, 22:26, 28:22)
(Wall 32, Gortat 19, Webster 18 - Waiters 24, Irving 23, Miles 18)