Do urazu Przemysława Zamojskiego doszło w trzeciej kwarcie meczu z Telenetem Ostenda, gdy w jednej z akcji Polak rzucił się po piłkę i boleśnie upadł na rękę. Nie wstał już o własnych siłach, a po udzieleniu pomocy medycznej resztę meczu obejrzał z ławki rezerwowych.
- Bark wyleciał ze stawu, ale na szczęście ten obrąbek nie został uszkodzony w tak dużym stopniu, że nie trzeba było dokonywać żadnych zabiegów chirurgicznych. Obyło się bez tego, chociaż ból był naprawdę spory. Warto powiedzieć o tym, że szybka pomoc lekarza miała właśnie przełożenie na to, że ta kontuzja aż taka poważna nie była. Bark został wstawiony na miejsce - podkreśla Zamojski, który w środę wrócił do treningów z drużyną i zaznacza, że wystąpi w meczu z Uniksem Kazań.
- Potrzebowałem trzech tygodni, żeby dojść do siebie. Teraz wszystko jest już wszystko w porządku. Wróciłem do normalnych treningów z drużyną, ćwiczę na pełnym kontakcie z kolegami. Na pewno w środę wystąpię w meczu z Uniksem Kazań - przyznaje zawodnik Stelmetu Zielona Góra.