Karol Wasiek: Od ostatniego waszego meczu ligowego minęło dwa tygodnie. Nad jakimi elementami pracowaliście podczas tej przerwy?
Tomasz Jankowski: Prawdą jest fakt, że wszystkiego nie da się poprawić od razu, ale staramy się codziennie pracować i nad lepszą obroną, jak i poprawą naszej ofensywy. Chcemy poprawiać się w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła. To jest praca ciągła.
[b]
Znów udaliście się do Władysławowa. To był wyjazd w celach integracyjnych, czy raczej ze względu na problemy z dostępnością hali w Starogardzie Gdańskim?[/b]
- Cieszę się, że udało nam się powtórzyć wyjazd do Władysławowa. Dziękuję prezesowi Olszewskiemu, że znalazł na to pieniądze. Integracja jest również procesem ciągłym i ona cały czas następuje. Każdy dzień przepracowany razem jest w pewien sposób integracją tego zespołu. W dodatku była taka sytuacja, że do Starogardu Gdańskiego zawitała ekipa piłkarska i zapewne byłyby pewne problemy z dostępnością hali. Trzeba również powiedzieć, że nasz ostatni wypad do Władysławowa się sprawdził.
Trzeba przyznać trenerze, że to dosyć nowatorskie podejście, bo zwykle drużyny nie wyjeżdżają na obóz w trakcie rozgrywek.
- Powiem tak: ja parę lat w koszykówkę grałem i doskonale przypominam sobie czasy, kiedy trener Andrej Urlep "koszarował" zawodników na jeden, czy dwa dni przed meczem w Śląsku Wrocław. Uważam, że warunki do pracy na takim zgrupowaniu są o wiele lepsze, bo proszę pamiętać, że wszyscy są skoncentrowani na zadaniach, które trzeba wykonać. Jest czas na pracę, a także na odpoczynek. Posiłki są przygotowane i niczym innym nie trzeba się zajmować. Słyszałem opinie innych trenerów, że chcieliby wyjechać na podobne obozy, ale nie zawsze tych środków wystarcza. Cieszę się, że prezes Olszewski podszedł do tego pomysłu z pełnym zrozumieniem.
Gdyby były możliwości finansowe to trener przed meczem zabierałby drużynę na takie mini-zgrupowania?
- To zależy. Wydaje mi się, że jeśli od początku współpracy stosuje się taką ideę, która ze zrozumieniem jest przyjęta przez zawodników, to dlaczego nie? Nie da się ukryć, że takie obozy pomagają ukierunkować koncentrację tylko i wyłącznie na dane spotkanie.
Mecz ze Stelmetem Zielona Góra jest chyba z kategorii tych najtrudniejszych dla Polpharmy?
- No na pewno. Z drugiej strony, w naszym położeniu każde spotkanie jest trudne, takim prawdziwym testem formy na tle innych zespołów. Gra przeciwko mistrzowi Polski jest czymś fajnym. Czytałem opinię trenera Uvalina, który stwierdził, że wynik sobotniego meczu jest kwestią podejścia jego zespołu do tego spotkania i jest w tym na pewno dużo racji. My podchodzimy z respektem do mistrza Polski, ale staramy się wychodzić z takiego założenia, że nie ma zespołu, który wszystkie mecze wygra bądź przegra. Mogę zagwarantować, że chłopacy na pewno będą walczyć.
Da się czymś zaskoczyć zespół mistrza Polski?
- Będzie to zadanie ciężkie. Zaskoczyć można kogokolwiek, jeśli ma się w swoim wachlarzu możliwości - wyćwiczone, przetrenowane różne taktyczne zachowania. Wówczas można zrobić tak, później inaczej. Taktyka jest również zmieniana w trakcie spotkania. Ale żeby takie coś zastosować to potrzeba dużo czasu. Koszykówka nie jest takim sportem, że dwa dni przed meczem zmieni się całkowicie założenia obronne i wówczas będzie to działać. Proszę mi uwierzyć, że to działać nie będzie! Do sześciu tygodni wprowadza się nową rzecz, która być może później zaskoczy i zrozumiana przez zawodników.
Marzeniem jest chyba powtórzenie sukcesu z poprzedniego sezonu, kiedy to Polpharma ograła na własnym parkiecie Stelmet Zielona Góra.
- Na pewno przypomnę chłopakom te spotkanie, ale nie chcę traktować tego meczu w kategorii rzeczy niemożliwych. Do każdego spotkania musimy podchodzić bardzo skoncentrowani. Będziemy musieli znaleźć odpowiednią piątkę zawodników, którzy mają lepszy dzień i są bardziej pobudzeni, wykonują lepiej pewne założenia.
POzdra Czytaj całość