Michał Fałkowski: Pierwsze pytanie nie może być inne - czy mówi ci coś nazwisko Walter Hodge?
Terrell Stoglin: Nie, nigdy o nim nie słyszałem.
Bez dwóch zdań to był najlepszy koszykarz, jaki grał w Zielonej Górze. Przyszedł w roku 2010, w ostatnim sezonie zdobył mistrzostwo ligi i przeszedł do Hiszpanii, do euroligowej ekipy Laboral Kutxa.
- W takim razie musiał być i nadal musi być naprawdę świetnym koszykarzem.
Pytam o niego, bo odkąd odszedł, Stelmet szukał jego następcy i dotychczas nie trafiał z transferami.
- Już trafił.
Mniej więcej to samo powiedział mi Marcus Ginyard, twój, do niedawna, kolega z drużyny. "On może być nawet lepszy niż Walter Hodge" - tak dokładnie stwierdził.
- Jeśli tak powiedział, to jest mi po prostu bardzo miło. Marcus to nie tylko fajny człowiek i kolega, ale również bardzo dobry koszykarz, który poznał Hodge'a i mnie i jeśli tak stwierdził, to na pewno wie co mówi. Dla mnie to bardzo dużo znaczy.
Z Ginyardem grałeś razem w Azovmashu Mariupol, którego plany o mistrzostwie pokrzyżowała niestabilna sytuacja polityczno-społeczna. Nie było możliwości byś został na Ukrainie?
- Nie było takiej szansy. Cała ta sytuacja wymknęła się spod kontroli, stała się wojną i nikt nie wie co przyniesie przyszłość. Wobec takiej rzeczywistości trzeba było zmienić drużynę. Chcę jednak zaznaczyć, że klub był bardzo dobrze zorganizowany, miasto przyjemne, a ludzie przyjaźni.
Na Ukrainie zagrałeś tylko w trzech meczach, wcześniej reprezentując barwy francuskiego Cholet. Skąd decyzja o przenosinach? We Francji byłeś przecież jednym z najskuteczniejszych koszykarzy zespołu.
- Nie chcę zbyt dużo mówić o tym okresie. Po prostu uznałem, że lepszym wariantem będzie dla mnie zmiana środowiska i stwierdziłem, że gra w Azvomashu może dać mi więcej, niż pozostanie we Francji.
Teraz jednak jesteś graczem Stelmetu Zielona Góra, choć mniemam, że nie mogłeś narzekać na oferty z innych klubów...
- Miałem kilka opcji, ale chcę być częścią mistrzowskiej drużyny! A mistrzostwo mogę osiągnąć grając właśnie dla Stelmetu. Nie potrzebowałem zbyt dużo czasu by podjąć decyzję o podpisaniu umowy z drużyną z Zielonej Góry i mam nadzieję, że czekają mnie tutaj wielkie sukcesy.
Rozmawiałeś z trenerem Mihailo Uvalinem na temat swojej roli w zespole?
- Jeszcze nie. Będę się z trenerami i zawodnikami widział dopiero w poniedziałek na moim pierwszym treningu.
Marcus powiedział mi, że jesteś typem combo-guarda, który łączy obie cechy charakterystyczne dla obrońców: kreowanie ofensywy i zdobywanie punktów. To jednak częsta łatka wobec amerykańskich graczy...
- Ja jestem rozgrywającym, który umie prowadzić swój zespół, który umie kierować ofensywą, ale... jestem też rozgrywającym, który umie rzucać i lubi to robić. Myślę, że wszystko zweryfikuje parkiet.
Na pozycji rozgrywającego w Stelmecie jest, według wielu, najlepszy gracz wśród tego typu zawodników w lidze, a przy tym reprezentant Polski - Łukasz Koszarek. Inny reprezentant - Przemysław Zamojski - gra z kolei na pozycji rzucającego. Ciężko ci będzie "wbić" się do pierwszej piątki...
- Ambicją każdego gracza jest rozpoczynanie meczów w pierwszej piątce, ale jeśli tylko będę czuł, że pomagam zespołowi i ten zespół wygrywa, to wówczas wszystko będzie w najlepszym porządku.
To na koniec proszę dokończ zdanie: "Stelmet zrobił dobrą decyzję podpisując kontrakt ze mną bo..."
- ...bo sprowadzili mnie tutaj bym pomógł drużynie i ja zamierzam wywiązać się z tego założenia stuprocentowo. Jestem tutaj żeby walczyć i żeby mój zespół wygrywał. I tak właśnie będzie!