13 minut otrzymał od trenera Miliji Bogicevicia 19-letni Mikołaj Witliński. 13 minut, w których po raz kolejny pokazał, że nie brakuje mu ambicji i zaangażowania, nawet jeśli czasami brakuje mu po prostu odwagi, by grać z najlepszymi.
- Cieszę się, że mogłem zagrać ponad kwartę przeciwko mistrzowi Polski. W Stelmecie Zielona Góra grają najlepsi z najlepszych w polskiej lidze, a już zwłaszcza na pozycjach pod koszem. O klasie Vlado Dragicevicia nie trzeba nikogo przekonywać, Aaron Cel to więcej niż solidny gracz, a Adam Hrycaniuk jest reprezentantem Polski - mówi 19-letni skrzydłowy Anwilu.
Witliński ma coraz mniej meczów, w któych w ogóle nie wychodzi na parkiet i choć czasami dostanie kilkanaście, a czasami tylko kilka minut, to jednak nie powtarza się sytuacja z początku sezonu, gdy zawodnik przesiadywał całe spotkania na ławce.
Póki co trochę brakuje mu odwagi by grać przeciwko najlepszym zawodnikom w Polsce, co z pewnością spowodowane jest tym, że po ewentualnym błędzie może powędrować na ławkę rezerwowych, to jednak ze Stelmetem pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie - zdobył dwa punkty, miał sześć zbiórek i przechwyt. Dla porównania, grający 12 minut Danilo Mijatović zakończył swój występ na pułapie dwóch punktów i jednej zbiórki.
- Zostawiłem serce na boisku, tak jak i cała drużyna. Robiłem, co w mojej mocy, aby pomóc chłopakom na atakowanej i bronionej tablicy. Walczyłem pod koszem ile tylko mogłem, sam nie chcę oceniać czy dałem radę czy nie - komentuje Witliński.
Co ciekawe, w jednej z rozmów pomeczowych, młody zawodnik przyznał, że po treningach z Seidem Hajriciem nie przerażała go rywalizacja np. z Vladimirem Dragiceviciem czy Adamem Hrycaniukiem.
- Gracze Stelmetu są bardzo silni i grają bardzo twardo, ale mimo wszystko ciężej jest na treningach, gdzie Seid notorycznie mnie ogrywa, wykorzystując swoją masę, siłę i doświadczenie. Nie daje mi żadnej "taryfy ulgowej", dlatego pod tym względem jestem dobrze przygotowany do walki - dodaje gracz Anwilu.
Ogółem Stelmet pokonał Anwil w Hali Mistrzów 77:68. Mimo porażki włocławianie obronili czwarte miejsce w tabeli.
- Na taki zespół jak Stelmet trzeba wyjść mocno skoncentrowanym od pierwszej minuty i żeby wygrać trzeba uniknąć spadków koncentracji oraz gry falami. My natomiast przespaliśmy początek meczu. Pozwoliliśmy wypracować rywalom sporą przewagę zaraz po rozpoczęciu starcia i potem ciężko było ich dogonić. Przed nami jednak kolejne mecze i cel, który sobie obraliśmy - kończy Witliński, a celem jest oczywiście utrzymanie czwartej lokaty przed play-off.