Niespełna minutę przed końcem spotkania Anwil Włocławek prowadził z Energą Czarnymi Słupsk różnicą dziewięciu punktów i nie miał prawa przegrać. Wygrywał 77:68, lecz wówczas stało się coś nieprawdopodobnego - Paul Graham popełnił błąd kroków w prostej akcji, po chwili stratę zanotował Jordan Callahan i słupszczanie zaczęli odrabiać straty, rzucając dziewięć punktów w 24 sekundy...
Anwil miał wszystkie asy w rękawie i wszystkich pozbywał się w zastraszającym tempie... Jeszcze na siedem sekund przed końcem włocławianie wybijali piłkę z autu i wystarczyło tylko dobre podanie, a wówczas goście musieliby faulować. Czynili to jednak tak nieskutecznie, że sędziowie odgwizdali błąd pięciu sekund. Tym samym piłkę na wagę zwycięstwa mieli goście i tylko niecelny rzut Rodericka Trice'a sprawił, że zwycięsko z horroru wyszli miejscowi...
W całym spotkaniu gracze Anwilu popełnili tylko dziewięć strat, ale aż trzy przydarzyły się w ostatniej minucie. Jak ten fakt skomentował trener Milija Bogicević?
- Cóż, po prostu nie wolno wychodzić wcześniej z hali przed zakończeniem spotkania, bo można przegapić tak emocjonującą końcówkę. To pewien rytuał, my gramy, kończymy mecz, wychodzimy, klaszczemy dziękując kibicom za doping i dopiero kończy się mecz... A jak ktoś wychodzi to może przegapić taki smaczek - humorystycznie skomentował całą sytuację trener.
- Wszystko zaczęło się od błędów Grahama, potem Jordan popełnił stratę i niestety gra stała się chaotyczna, następnie źle wybiliśmy z boku. Takie błędy nie powinny nam się zdarzać w kluczowym momencie meczu nawet jeśli przeciwnik mocno nas naciska - dodawał Bogicević już poważniejszym tonem.
Ostatecznie Anwil pokonał słupszczan różnicą jednego punktu (78:77) i tym samym zanotował pierwsze zwycięstwo w fazie szóstek. Zwycięstwo, które przybliża do czwartego miejsca przed play-off, aczkolwiek droga do realizacji tego celu to jeszcze osiem meczów, w których trzeba będzie choć raz pokusić się o niespodziankę i pokonać którąś z drużyn ze ścisłej czołówki.
- Przeciwko Enerdze Czarnym pokazaliśmy charakter, tym bardziej, że ostatnie dwa mecze przegraliśmy. Pozbieraliśmy się jednak po tych meczach i pokazaliśmy, że możemy wygrywać bez Deividasa Dulkysa - zakończył trener.
W środę Anwil zagra w Zgorzelcu z PGE Turowem.
[b][url=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/url][/b]