Niedzielne zwycięstwo było dla Rosy drugim w lidze szóstek, a trzecim z rzędu. W ostatniej kolejce rundy zasadniczej Tauron Basket Ligi radomianie pokonali przecież Anwil Włocławek, a na rozpoczęcie drugiej fazy rozgrywek ograli na wyjeździe Energę Czarnych. Starcie z PGE Turowem było równie emocjonujące co to w Słupsku, zakończone po dogrywce. Przeciwko wicemistrzom Polski drużyna z Mazowsza mogła jednak dużo wcześniej zapewnić sobie triumf - na 3,5 minuty przed końcową syreną prowadziła bowiem 80:69.
Na własne życzenie doprowadziła więc do nerwowej końcówki. - Rzeczywiście, było trochę nerwowo, ale ostatecznie to my wygraliśmy. Zrobiliśmy większą przewagę i to niemal wystarczyło do odniesienia zwycięstwa - zaznaczył Jakub Dłoniak. W bardzo ważnej akcji ciężar zdobycia punktów wział na swoje barki Korie Lucious. - Oddawał decydujący rzut, wprawdzie najpierw nie trafił, ale po chwili dobił i to dało nam triumf - zaznaczył obwodowy.
Podopieczni Wojciecha Kamińskiego rozkręcają się z meczu na mecz. W środę czeka ich kolejna ciężka przeprawa, tym razem z Treflem Sopot. Natomiast w niedzielę podejmą mistrza Polski z Zielonej Góry. Czy ostatnie rezultaty zapowiadają coś wielkiego w Radomiu? - Nie wiem, zobaczymy jak to wszystko się ułoży. Za każdym razem jesteśmy dobrze przygotowani, mamy bardzo dobry scouting, gramy zespołowo, każdy coś wnosi na parkiet - odpowiedział drugi najlepszy strzelec Rosy w konfrontacji z Turowem.
W pierwszej części rundy zasadniczej radomianie prezentowali się poniżej oczekiwań. Później było już dużo lepiej, czego efektem jest piąta obecnie pozycja w tabeli. Co zmieniło się na przestrzeni tych kilku miesięcy w drużynie z Radomia? - Jesteśmy cały czas razem. Lepiej bronimy pick and rolle, każdy sobie pomaga w defensywie. Wydaje mi się, że moja postawa w tym elemencie również jest coraz lepsza. Wszyscy zawodnicy dają dużo energii, mobilizujemy się nawzajem - stwierdził Dłoniak, który zaaplikował zgorzelczanom 15 "oczek".