O naszym budżecie krążą legendy - rozmowa z Wojciechem Kamińskim, trenerem Rosy Radom

- O naszym budżecie krążą legendy, a ja mogę zapewnić, że siedem drużyn z TBL ma więcej pieniędzy w kasie - podkreśla Wojciech Kamiński, trener Rosy Radom.

Karol Wasiek: Powiem szczerze, że oglądanie Rosy Radom w ostatnim czasie to naprawdę spora przyjemność. Jak trener się do tego odnosi?

Wojciech Kamiński: Powiem szczerze, że w drugiej połowie spotkania z Treflem Sopot również mi się miło na to patrzyło z perspektywy ławki rezerwowych. Graliśmy spokojną koszykówkę, fajną do oglądania dla kibiców. Każdy z nas doskonale wiedział, co ma robić na parkiecie i to się liczy. Kolejne zwycięstwo na naszym koncie. Tak się zastanawiam, czy nie za dużo tych wygranych, bo ten najważniejszy czas dopiero przed nami. Chcemy być jak najwyżej przed play-offami i tego nie ukrywamy.

Apetyt rośnie w miarę jedzenia...

- To prawda, że gramy bardzo dobrze, ale nie chcemy pompować tego balonika. My chcemy jeszcze więcej wygrać i tego nie ukrywamy. Powiedzieliśmy sobie, że w górnych "szóstkach" musimy wygrać jak najwięcej meczów, bo w sezonie zasadniczym odnieśliśmy tylko dwa zwycięstwa z drużynami z górnej "szóstki".

Teraz wielu wskazuje waszą drużynę jako rewelację sezonu. Jak pan słyszy takie informacje, to co sobie pan myśli?

- Trzeba tak naprawdę spojrzeć na naszą drużynę z perspektywy całego sezonu. Proszę spojrzeć na to, że nam na początku sezonu wypadł Korie Lucious, później Kamil Łączyński. Ściągnęliśmy Johnsona, bo mieliśmy kłopot na pozycji numer jeden. Gdyby nie te problemy, to nie zakontraktowaliśmy tego zawodnika. Później było jednak widać, że w tej drużynie coś jednak nie działa. Przyszły kontuzje Łukasza Majewskiego oraz Roberta Witki i to było dla nas bardzo odczuwalne. Wydaje mi się, że dopiero teraz ci gracze zgrali się ze sobą i są zagrożeniem dla innych zespołów.

Kamiński: My chcemy wygrać jeszcze więcej!
Kamiński: My chcemy wygrać jeszcze więcej!

Dostrzega pan taki kluczowy moment, w którym zaczęło to wszystko lepiej funkcjonować?

- Wydaje mi się, że po meczu z Polpharmą Starogard Gdański coś w naszym zespole pękło. Powiedzieliśmy sobie jasno, że nie możemy tak dalej grać. Później pokonaliśmy na wyjeździe Kotwicę Kołobrzeg, rozegraliśmy bardzo dobre zawody z Czarnymi Słupsk. Następnie pojechaliśmy do Zielonej Góry, gdzie co prawda przegraliśmy, ale udało nam się wrócić do tego meczu, pomimo że przegrywaliśmy różnicą 28 punktów. To nam też zbudowało atmosferę. Później pokonaliśmy Śląsk Wrocław po dwóch dogrywkach. To był kolejny krok w budowaniu tej gry, jak i atmosfery.

Co ważne - nikt nie narzeka na swoją sytuację, mimo że niektórzy nie zawsze dostają sporo minut...

- Można się przyczepić, że dany gracz gra za mało, ale to zawsze coś takiego występuje w grach zespołowych. Spójrzmy na Piotra Kardasia, który całą rundę rewanżową przesiedział na ławce, ale wszedł w meczu z PGE Turowem - rzucił dwie "trójki" i dał dobrą energię. Tak samo - Kuba Zalewski. Tylko się cieszyć, że inni się nie buntują i pomagają zespołowi.

Mówi się, że Rosa w tym sezonie dysponuje sporym budżetem jak na polskie warunki.

- O naszym budżecie krążą legendy, a ja mogę zapewnić, że siedem drużyn z TBL ma więcej pieniędzy w kasie od nas. Aczkolwiek trzeba przyznać, że u nas jest niezwykle stabilna sytuacja finansowa. Zawsze mieć lepiej nieco mniej, a stabilniej - płacone regularnie.

Jak wygląda sprawa z Johnsonem? On chce jeszcze wrócić do waszego zespołu?

- Elijah chciał wrócić, ale my byliśmy nieco źli, że ta operacja się nieco przeciągała. Z tego co wiem - to on już skacze, biega i wsadza piłkę do kosza. Ja powiedziałem chłopakom w szatni, że zasługują na szansę i widzimy, jak oni ją wykorzystują. Tylko szaleniec robiłby tu zmiany.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: