- Stelmet jest zespołem, który ma przeolbrzymi potencjał, ale tegoroczne "szóstki" są pełne niespodzianek. Jest to wyjątkowe spotkanie dla kibiców dwóch drużyn i na pewno zwycięzca tego pojedynku będzie miał przewagę psychologiczną. Nam udało się już wygrać dwukrotnie ze Stelmetem i fajnie byłoby kontynuować tę dobrą passę. Na pewno czeka nas trudne spotkanie, ale my znamy swoją wartość, wiemy na co nas stać i zrobimy wszystko, żeby wywieźć dwa punkty z Zielonej Góry - tak zespół Stelmetu charakteryzuje Filip Dylewicz, który doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jego zespół czeka bardzo trudne zadanie w czwartkowy wieczór w Zielonej Górze.
- Stelmet po porażce z Rosa będzie chciał się odbudować i czeka nas na pewno trudna przeprawa. Zaczął świetnie funkcjonować Koszarek, Dragicević na pewno dołoży swoje. Naszym z kolei argumentem jest fakt, że mamy wszystkich zawodników zdrowych, którzy są głodni gry i zwycięstw - dodaje były gracz Trefla Sopot.
W tym sezonie zgorzelczanom już dwukrotnie udało się pokonać ekipę z Zielonej Góry. W ostatnim meczu sezonu regularnego PGE Turów wygrał w Winnym Grodzie 90:84.
- Stelmet jest obrońcą tytułu, który do samego końca będzie bił się o kolejne mistrzostwo Polski. Oni przegrali z nami dwukrotnie i na pewno będą chcieli nam utrzeć nosa, a w dodatku ich celem jest zajęcie pierwszego miejsca przed rundą play-off - ocenia Dylewicz, który zaznacza przy okazji, że w drugiej części sezonu jest wiele niespodzianek.
- Myślę, że takim świetnym przykładem jest drużyna Rosy Radom, która ma fenomenalną drugą część sezonu. Jest czarnym koniem tych rozgrywek. Na pewno trzeba się z nimi liczyć - twierdzi kapitan PGE Turowa Zgorzelec.