- Przede wszystkim jest mi bardzo przykro, że zawiedliśmy kibiców i ludzi wierzących w nasz sukces. Czasami tak jest, że człowiek bardzo chce, a niestety nie idzie to w tym kierunku co powinno. Myślę, że najbardziej zawiodła skuteczność. 33,9% rzutów z gry w drugim meczu chwały nie przynosi - mówi wyraźnie zmartwiony Łukasz Wilczek, rozgrywający Polskiego Cukru SIDEn Toruń.
Torunianie do play-offów przystępowali z pierwszego miejsca i byli zdecydowanym faworytem w rywalizacji z Wikaną Startem Lublin. Tymczasem już pierwsze spotkanie pokazało, że to będzie szalenie trudna przeprawa dla koszykarzy Grzegorza Sowińskiego. Co prawda gospodarze prowadzili w tym meczu różnicą ponad 10 punktów, ale ambitni goście doprowadzili do dogrywki, by ostatecznie triumfować.
- Pierwszy mecz przegraliśmy po dogrywce, a w drugim, patrząc po końcowym gwizdku mogła mieć znaczenie. To też pokazuje, że jesteśmy tylko ludźmi i też popełniamy błędy. Start zagrał naprawdę dobre zawody, był skuteczny, a drugi mecz z nami był niestety ich najlepszym w sezonie - zaznacza Wilczek.
W sobotę obie ekipy po raz trzeci staną do walki. Goście z Torunia będą już jednak po ścianą, nie mogą sobie pozwolić na żaden błąd. - Nikt się przed nami nie położy, ale poprawa skuteczności i walka do ostatniego gwizdka może spowodować, że na twarzach kibiców jak również naszych znów pojawi się uśmiech - podkreśla gracz Polskiego Cukru SIDEn Toruń.