Środowe spotkanie miało tak naprawdę dwa oblicza - to, w którym Trefl dzielił i rządził i ten stan utrzymywał się do 25. minuty meczu. Wówczas gospodarze prowadzili różnicą 18 punktów i wydawało, że wygrają czwarte spotkanie w "szóstkach" i przeskoczą PGE Turów w tabeli. Ale wówczas obudzili się goście, którzy konsekwentnie zaczęli odrabiać straty.
- To już nie pierwszy raz zdarza się taka sytuacja, że w całej pierwszej połowie gramy nie za dobrze. Kolejny raz powtarza się taki scenariusz, że musimy gonić, ale najważniejszy jest fakt, że potrafimy się odnaleźć w takiej sytuacji. De facto w 15 minut zredukowaliśmy wszystkie straty i wygraliśmy. Chwała zespołowi za to, że się podniósł i wygrał - podkreśla Damian Kulig, podkoszowy PGE Turowa Zgorzelec, który w całym meczu uzbierał 16 punktów i miał trzy zbiórki.
Zgorzelczanie od stanu 45:63 zdobyli aż 49 punktów - tracąc zaledwie 26! - W trakcie meczu się rozkręcamy i fajne jest to, że potrafimy odrobić straty i wygrać. Aczkolwiek tę sytuację trzeba zmienić, bo ona nie może trwać w każdym meczu. Musimy przeanalizować dokładnie te ostatnie mecze. Trzeba zrobić wszystko, żeby taka sytuacja się nie powtarzała w kolejnych spotkaniach - dodaje Kulig.
PGE Turów przed ostatnimi trzema meczami ma dobrą pozycję wyjściową. Zgorzelczanie są na pierwszym miejscu i dwa spotkania grają w dodatku u siebie - z Rosą Radom oraz Energą Czarnymi Słupsk. Na wyjeździe zmierzą się z kolei z Anwilem Włocławek. - Najważniejsze, że wygraliśmy i nadal jesteśmy na pierwszym miejscu. Ten fakt bardzo nas cieszy - kończy Kulig.