Starcie z Energą Czarnymi Słupsk na początku kwietnia było ostatnim, w którym Craig Brackins wystąpił w koszulce Stelmetu Zielona Góra. Po tym spotkaniu okazało się, że Amerykanin ma problemy z więzadłami i musi odpocząć od koszykówki.
- Skręciłem lekko więzadło w kolanie. To nic jakoś szczególnie groźnego, ale niestety proces powrotu do pełnej sprawności jest bardzo powolny - mówi zawodnik.
Pod jego nieobecność, Stelmet wygrał dwa spotkania, ale również dwa przegrał. Tym samym, w tabeli nadal zajmuje drugie miejsce tuż za PGE Turowem Zgorzelec, choć obie drużyny mają tyle samo punktów.
[i]
- Zabija mnie to, że jestem poza zespołem. Bardzo mocno chciałbym być już znowu na parkiecie i gdyby to zależało tylko ode mnie to dawno już bym grał. Niestety, na razie nie ma na to zgody lekarza, a w sumie nie chodzi o to, by zrobić coś za szybko, ale żeby zrobić dobrze. Z każdym dniem czuję poprawę i być może wkrótce wrócę na parkiet -[/i] dodaje Brackins.
Jak sam Amerykanin przyznaje, przede wszystkim brakuje mu atmosfery uczestniczenia w meczach od samego środka. - Kiedy jesteś w drużynie, to wszystko cię nakręca do jeszcze lepszej gry. Przybijanie piątek, wspólna radość albo sportowa złość. Teraz niestety jestem trochę z boku, a obserwowanie meczów jest naprawdę ciężkim doświadczeniem. Mam jednak nadzieję, że mój status wkrótce się zmieni, a mój powrot na parkiet to kwestia dni - zakończył koszykarz.
Brackins rozegrał dotąd 25 meczów w barwach Stelmetu. Grając przeciętnie 16 minut w każdym z nich, notuje średnio 6,6 punktu i 2,4 zbiórki.
Trzymam kciuki!