[b]
Bartosz Półrolniczak: Nie było to dla was łatwe spotkanie, ale pokonaliście Stabill Jezioro i już w tym momencie osiągnęliście spory sukces.
Łukasz Seweryn: [/b]
Zgadza się, wreszcie dopięliśmy swego. To był nasz cel, który udało się zrealizować i jesteśmy z tego powodu bardzo, ale to bardzo szczęśliwi. Byliśmy mega zmotywowani na to starcie, przyznam się, że nawet na dwa, bo również ze Śląskiem mogliśmy już zapewnić sobie awans. We Wrocławiu się nie udało, ale powiodło się w Tarnobrzegu i zadowoleni możemy myśleć już o play-off.
Po tej porażce ze Śląskiem pojawiły się jakieś dodatkowe nerwy, że to właśnie ten mecz w Tarnobrzegu może decydować tak naprawdę o waszej przyszłości?
-
Nie powiem, że nerwów nie było. To logiczna sprawa, że jak gra się spotkanie, które może decydować, to te nerwy są. Zadziałało to jednak na nas bardzo mobilizująco. Powiedzieliśmy sobie w szatni, że ten mecz jest nasz. Wystarczyło, by każdy z nas walczył i starał się zagrać na 100 procent swoich możliwości. Najważniejsze było to, żeby zagrać zespołowo. Tak się właśnie ułożyło i udało się.
Tych nerwów mogłoby być znacznie więcej w przypadku porażki na Podkarpaciu.
-
Byłyby na pewno niesamowite nerwy, ale przede wszystkim niesmak na sam koniec. Musielibyśmy czekać dwa dni jak potoczą się losy spotkania we Wrocławiu. Ale wygraliśmy i można było spokojnie posiedzieć przed telewizorami i czekać.
W play-off nie będziecie faworytem, ale to dla was dobra sytuacja, bo już chyba możecie się czuć wygrani?
-
W tym sezonie praktycznie w większości meczów nie byliśmy faworytami. Teraz będzie podobnie, ale będziemy się na pewno mocno przygotowywać i czas pokaże co się wydarzy.
Przed sezonem większość obserwatorów nie stawiała na to, że Asseco może w ogóle powalczyć o ósemkę. Macie z tego powodu jakąś satysfakcję, że coś udowodniliście?
-
Faktycznie, tak było. Nie przypominam sobie, by ktoś powiedział, że jesteśmy drużyną na play-off. W całej, że tak powiem opinii publicznej chodziły takie głosy, że nie mamy szans. Cały sezon pokazał jednak, że zrobiliśmy wielki postęp jako drużyna i pokazaliśmy charakter w naprawdę wielu meczach, szczególnie z przeciwnikami z czuba tabeli. Uważam, że w 100 procentach na to zasłużyliśmy.
Wasza drużyna to fajna mieszanka rutyny i młodości. Ten awans, na który mało kto liczył będzie motywacją dla tych młodych graczy, którzy jeszcze w play-off nie grali?
-
Ciężko mi się wypowiedzieć za młodszych kolegów. Wydaje mi się jednak, że każdy z tych zawodników jest bardzo szczęśliwy, że będzie mógł uczestniczyć w tej części sezonu. Jak pan wspomniał, ta mieszanka doświadczenia z młodością dobrze zafunkcjonowała.
Jako bardziej doświadczona część drużyny czujecie się odpowiedzialni za młodych zawodników?
-
Jest nas w sumie czterech starszych graczy. Zawsze staramy się pomagać i jakieś cenne uwagi przekazać. To już w gestii młodszych chłopaków, czy z tego właściwie skorzystają. Są uwagi i pozytywne i negatywne, bo takie też się pojawiały. Od nich zależy, jak wykorzystają to, czego się nauczyli w tym sezonie. To są bardzo młodzi zawodnicy i jeśli oczywiście będą chcieli, to przed nimi dużo lat grania.
A jak z tych uwag korzystali w trakcie sezonu?
-
Myślę, że to, czy zrobili postęp będziemy oceniać jak skończymy sezon. Nie zrobiliśmy tego w Tarnobrzegu, więc przyjdzie na to czas dopiero po play-off (śmiech).