Jakub Artych: Zacznę dosyć banalnie. Jak smakuje awans do I ligi?
Arkadiusz Kobus: Żeby zrozumieć jak smakuje awans do pierwszej ligi muszę opowiedzieć pewną historię. W marcu 2013 roku miałem operację na kolano - rekonstrukcja więzadła krzyżowego. Parę dni później zmarła moja mama. Byłem rozbity psychicznie, a na dodatek dowiedziałem się, że za całą operację i rehabilitację będę musiał zapłacić sam. Przed sezonem, kiedy rehabilitacja przebiegała bardzo dobrze miałem problemy ze znalezieniem klubu, to dołowało mnie jeszcze bardziej. Na szczęście pod koniec wakacji odezwał się trener Mąkolski (MKS Skierniewice) i wyciągnął do mnie pomocną dłoń. Następnie po nowym roku odezwała się Legia i wszystko zaczęło iść w dobrym kierunku. Po takich przeżyciach powrót do koszykówki i wygranie ligi było czymś niesamowitym. Z ostatnim gwizdkiem przyszła ogromna ulga i szczęście. Dlatego chciałbym zadedykować ten awans mojej mamie, która zawsze we mnie wierzyła. Dziękuję też wszystkim, którzy mnie wspierali w tych trudnych momentach: mojej przyszłej żonie Martynie, mojej siedmiomiesięcznej córeczce Poli za siłę, oraz mojemu tacie i rodzicom mojej narzeczonej za wsparcie.
[b]
Przed rywalizacją z Notecią byliście zdecydowanym faworytem. Przeciwnik jednak postawił wam wysoko poprzeczkę. Spodziewaliście się tego?[/b]
- Noteć przede wszystkim była mocna u siebie. Tego spotkania obawialiśmy się najbardziej. Grali tam również młodzi, ambitni zawodnicy, którzy też chcieli awansować. Wiedzieliśmy, że to nie będzie łatwy mecz. Na szczęście to atut boiska był po naszej stronie i wykorzystaliśmy go.
Jedynym złym akcentem ostatniego finałowego spotkania była groźna kontuzja Pawła Podobasa. Jak obecnie wygląda sytuacja ze zdrowiem waszego kapitana?
- Pawła czeka poważna operacja. W tej pechowej akcji zerwał więzadło krzyżowe, poboczne i więzadło rzepki. Na szczęście Legia stanęła na wysokości zadania i zapewni Pawłowi najlepszą opiekę. Nasz kapitan to twardy gość i jestem pewien, że pozbiera się i szybko wróci do zdrowia.
Legia wraca na I-ligowy szczebel po 10 latach przerwy. Czujecie, iż piszecie na nowo historię tego klubu?
- Zawodnicy zaczynali pisać historię tego klubu praktycznie od zera. Walczyli na początku w 3 lidze. Ja doszedłem dopiero od stycznia tego roku. Ale na pewno jako drużyna zaczynamy pisać nową historię tego klubu.
Niewątpliwie waszym dużym atutem byli kibice, którzy potrafią stworzyć niesamowity doping. Jakie to uczucie grać dla tak fanatycznych fanów?
- Kibice byli niesamowici. Nigdy w karierze jeszcze nie doświadczyłem takich emocji na boisku. Muszę przyznać, że doping na finale, na Torwarze czy w końcu na murawie w Pepsi Arenie był czymś o czym wielu zawodników, nawet ekstraklasowych, może tylko pomarzyć.
Tak jak wspomniałeś, po piątkowym zwycięstwie z Notecią, dzień później cała drużyna pojawiła się na Łazienkowskiej 3, aby wspólnie z kibicami świętować awans do I ligi. Da się kilkoma słowami opisać tą atmosferę?
- Ciarki, ciarki, ciarki. Kiedy parę tysięcy kibiców piłkarskich świętuje awans koszykarzy na murawie to ciarki przechodzą nawet najtwardszych zawodników.
Niewątpliwie jesteś wiodącą postacią zespołu z Warszawy. Co według ciebie było siłą Legii w tym sezonie?
- Myślę, że główną siłą tego zespołu była jedność. Byliśmy razem zarówno na boisku jak i poza nim. Wspieraliśmy się nawzajem. Jeśli chodzi o aspekty czysto koszykarskie to obrona była naszą główna bronią. W finale straciliśmy tylko 51 punktów…
W jednym z wywiadów powiedziałeś, iż chciałbyś zostać w stolicy na następny sezon. Rozmawiałeś już na temat nowej umowy z włodarzami Legii?
- Mieliśmy wstępne rozmowy ale za wcześnie jeszcze by mówić o czymś konkretnym. Z tego co wiem zarząd, jak i trenerzy, byli zadowoleni z mojej postawy w tym roku. Ja jak najbardziej jestem za tym, żeby zostać w drużynie na dłużej. Czas pokaże jak będzie.
Występowałeś w wielu klubach I ligi. Na co tak realnie stać Wojskowych w następnym sezonie?
- Legia ma ogromne możliwości. Myślę, że nie będzie to drużyna na jeden sezon tylko będzie prowadzona konsekwentnie. Jestem pewien, że za parę lat Warszawska Legia będzie ważnym elementem Ekstraklasy na poziomie Zgorzelca bądź Zielonej Góry.
Kończąc temat rozgrywek na zapleczu TBL: Która drużyna według ciebie jest faworytem do wygrania I ligi?
- Moim zdaniem "mały finał" jest rozgrywany pomiędzy Kutnem a Krosnem.
Warszawie kibicuje tylko z tego względu. Choć baję sie dwóch rzeczy: 1) chamówki kobolów legii 2) tego, że Wawa jest pokryta ma Czytaj całość