Dokładnie rok temu Trefl Sopot do rywalizacji z AZS Koszalin przystępował z podobnego miejsca, jak teraz do potyczki z Energą Czarnymi. Wówczas sopocianie byli murowanym faworytem do awansu do półfinału. A tymczasem... koszalinianie w czterech meczach odprawili z kwitkiem ekipę Mariusza Niedbalskiego. Sopoccy zawodnicy przeżyli wówczas sporą traumę. Z tamtego składu zostało czterech koszykarzy, którzy doskonale pamiętają "smak" tamtej porażki. Jednym z nich jest Marcin Stefański, który zapowiada, że sopocianie wyciągnęli wnioski z rywalizacji z AZS Koszalin.
[ad=rectangle]
- Nie miałem okazji wówczas tak naprawdę występować w tych meczach, bo byłem kontuzjowany, ale byłem wewnątrz drużyny i widziałem jak to wszystko wyglądało. Wszyscy się zastanawiali przed rywalizacją z Koszalinem, jakiego koloru medal będziemy mieli na szyjach, a tutaj przegraliśmy w pierwszej rundzie. Na pewno jest to dla nas jakaś lekcja, z której wyciągnęliśmy już wnioski. Trzeba być po prostu bardzo skoncentrowanym przez całe spotkanie i nie dać się rozbujać ekipie ze Słupska - podkreśla kapitan Trefla Sopot, który zapowiada jednocześnie, że rywalizacja z Energą Czarnymi nie będzie należała do łatwych.
- To są już play-offy i nie ma co tutaj się nastawiać na łatwe mecze. Szanujemy przeciwnika, ale będziemy chcieli z tej rywalizacji wyjść zwycięsko - podkreśla gracz Trefla.
Sopocianie najbardziej obawiają się dwóch zawodników - Rodericka Trice'a oraz Garretta Stutza, którzy w ostatnim czasie znajdują się w całkiem niezłej dyspozycji.
- Roderick Trice i Garrett Stutz są najgroźniejszymi punktami Energi Czarnych. To są gwiazdy, które napędzają zespół ze Słupska. Aczkolwiek nie można zapomnieć o innych koszykarzach, bo oni też mogą być bardzo ważni w tej rywalizacji. Trzeba ich też zatrzymać - ocenia Stefański.