Pomimo klęski wielkie brawa i słowa uznania za walkę w niedzielnym spotkaniu należą się miejscowej drużynie Toronto Raptors. Zespół z Kraju Klonowego Liścia nawet w krytycznych sytuacjach nie zamierzał się poddawać - wręcz przeciwnie! Ambicja i zaangażowanie miejscowych o mało co nie przerodziło się w fantastyczny come-back, który mógł zapewnić im spektakularny triumf w najważniejszym sprawdzianie sezonu.
Joe Johnson na początku czwartej kwarty popisał się niewiarygodną serią jedenastu zdobytych punktów, a jego Nets objęli prowadzenie 97:87. - On zawsze się zjawia, kiedy go potrzebujemy. Świetnie mieć takiego kolegę w drużynie - chwalił Johnsona Andrei Kirilenko. Do końca spotkania pozostało wówczas niewiele ponad pięć minut, a przed Raptors istne mission impossible.
[ad=rectangle]
Gospodarze od tamtego momentu rzucili się jednak w szaleńczą pogoń. Przewodził jej Kyle Lowry, który 13 ze swoich dwudziestu ośmiu punktów zdobył w decydującej partii. Raptors, dzięki konsekwentnej i efektywnej grze doprowadzili do stanu 103:104, ale piłka należała do podopiecznych Jasona Kidda. To zmieniło się jednak bardzo szybko. Genialnym przechwytem popisał się bowiem Terrence Ross. Drugoroczniak "nabił" Paula Pierce'a, a gospodarze na niewiele ponad sześć sekund przed ostatnią syreną stanęli przed niepowtarzalną szansą odniesienia niesamowitego zwycięstwa.
Bohaterem miał zostać Kyle Lowry - piłka powędrowała w jego ręce. Air Canada Centre zamilkła do tego stopnia, że można by usłyszeć nawet spadającą szpilkę. Playmaker na oczach tysięcy fanów próbował przedostać się pod kosz, ale towarzyszyło mu przy tym kilku graczy Nets. Lowry ostatecznie zdołał oddać rzut... ale nadział się na blok Paula Pierce'a!
The Truth rozegrał w sumie przeciętne spotkanie (10 punktów, 4/10 z gry), ale został bohaterem ostatniej akcji i zapewnił Brooklyn Nets awans do półfinałów Konferencji Wschodniej. Dobrą partię rozegrał natomiast inny weteran w składzie drużyny z Big Apple - Kevin Garnett. Były gracz Boston Celtics wywalczył 12 oczek oraz 11 zbiórek w zaledwie 25 minut spędzone na placu boju. 26 punktów skompletował natomiast najskuteczniejszy po stronie zwycięzców Johnson, a 17 z ławki dorzucił Marcus Thornton.
- Na świętowanie tego sukcesu poświęcimy kilka godzin, a następnie rozpoczniemy już przygotowania do serii z Miami Heat - mówił po emocjonującym meczu szkoleniowiec Nets, Jason Kidd.
Raptors przed porażką w siódmym spotkaniu rywalizacji nie uchroniło nawet 28 oczek Lowry'ego czy świetny mecz Amira Johnsona (20 punktów, 10 zbiórek w 22 minuty). Na poziomie zaprezentował się również Patrick Patterson, który popisał się stuprocentową skutecznością w próbach z gry - 5/5 oraz linii rzutów osobistych - 6/6.
Toronto Raptors - Brooklyn Nets 103:104 (28:26, 25:35, 20:20, 30:23)
(Lowry 28, Johnson 20, DeRozan 18 - Johnson 26, Thornton 17, Williams 13)
Stan rywalizacji: 4:3 dla Brooklyn Nets
Tak mi się zdaje, że Lowry trochę za bardzo chciał zostać bohaterem ostatniej akcji. Czapa Pierce'a je Czytaj całość