Świetny mecz Gortata! Pacers doprowadzili do remisu

[tag=6711]Marcin Gortat[/tag] był liderem [tag=811]Washington Wizards[/tag], lecz Czarodzieje przegrali z Pacers 82:86. Do remisu ekipę z Indianapolis poprowadził [tag=6234]Roy Hibbert[/tag]. Stan wyrównała również [tag=823]Oklahoma City Thunder[/tag].

0 punktów i 0 zbiórek w pierwszym meczu oraz fala krytyki, która przelała się na Roy'a Hibberta podziałała mobilizująco na środkowego Indiany Pacers. Potężny, 218cm olbrzym zagrał najlepsze spotkanie w sezonie i poprowadził swój zespół do pierwszej wygranej w półfinale konferencji. Hibbert zdobył 28 punktów (10/13 z gry), miał dziewięć zbiórek i dwa bloki.

- David West zawsze powtarza, żebym był osobą, która uratuje samego siebie gdy będę na środku oceanu Nikt wtedy nie rzuci ci liny ratunkowej, musisz sobie radzić samodzielnie - powiedział Hibbert.
[ad=rectangle]
Gdyby nie on Czarodzieje mogliby cieszyć się z drugiego zwycięstwa, a Marcin Gortat z kapitalnych zawodów. Nasz rodak rozegrał najlepsze spotkanie w historii swoich występów w play off, notując 21 punktów i 11 zbiórek. Łodzianin imponował skutecznością (10/15 z gry) oraz efektownymi wsadami, zarówno prawą, jak i lewą ręką.

Dobry mecz Gortata nie wystarczył do wygranej, choć goście jeszcze w trzeciej odsłonie mieli sześć punktów przewagi. W ostatniej kwarcie prowadzili nawet 77:74, lecz Hibbert i Paul George zdobyli sześć punktów z rzędu dla Pacers, którzy nie oddali już cennej wygranej.

Gospodarze wykonali kawał dobrej roboty w defensywie, eliminując jeden z najgroźniejszych elementów Czarodziei - rzuty trzypunktowe. Stołeczna ekipa trafiła tylko pięć z 21 prób.

- Nie zagraliśmy naszego najlepszego spotkania. Skuteczność i defensywa pozostawiały wiele do życzenia - powiedział Bradley Beal, który dołożył 17 punktów do dorobku Wizards.

Wśród zwycięzców George Hill dołożył 14 punktów, a dwa mniej miał Lance Stephenson. W ekipie Wizards zawiódł John Wall, który miał 2/13 z gry, a Trevor Ariza uzbierał ledwo sześć oczek (2/8 z gry).

Kolejne dwa mecze w Waszyngtonie - w piątek i niedzielę.

Indiana Pacers - Washington Wizards 86:82 (23:23, 20:22, 25:19, 18:18)
(Hibbert 28, Hill 14, Stephenson 12 - Gortat 21, Beal 17, Nene 14)

Stan rywalizacji: 1:1

Kevin Durant przed mecze z Clippers odebrał statuetkę za MVP sezonu zasadniczego i w końcu zagrał jak najbardziej wartościowy zawodnik swojego zespołu. Lider Oklahomy City Thunder zdobył 32 punkty, miał 12 zbiórek i dziewięć asyst, a Russell Westbrook skompletował triple-double - 31 punktów, 10 zbiórek i 10 asyst.

Kiedy duet Durant-Westbrook gra tak jak w środę, Thunder są trudni do zatrzymania. Kluczowa dla losów spotkania okazała się trzecia kwarta, wygrana przez gospodarzy 33:21. W niej niespodziewanie do ofensywy włączył się specjalista od obrony Thabo Sefolosha. Szwajcar zdobył w tej odsłonie aż 12 punktów.

Grzmot miał lepszą skuteczność (50,6 proc.) niż Clippers (44,6 proc.) i zdecydowanie wygrał walkę w zbiórkach - 52:36. Wśród pokonanych najlepiej spisał się J.J. Redick (18 punktów) oraz bohater pierwszego spotkania Chris Paul (17 pkt i 11 as).

Co ciekawe, w końcówce pierwszej połowie nastąpiła awaria światła. W przyciemnionej hali oba zespoły rozegrały ostatnie 27 sekund drugiej kwarty.

Kolejne dwa mecze w Los Angeles - w piątek i niedzielę.

Oklahoma City Thunder - Los Angeles Clippers 112:101 (37:28, 24:28, 33:21, 18:24)
(Durant 32, Westbrook 31, Ibaka 14 - Redick 18, Paul 17, Griffin 15)

Stan rywalizacji: 1:1

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: