Kirk Archibeque odrodzony, a Rosa w półfinale
- Wygrywaliśmy, było bardzo blisko, ale Anwil nie poddał się do samego końca, stąd taka nerwówka. To było wyjątkowe trudne zadanie ich pokonać - mówi Kirk Archibeque, po awansie do półfinału TBL.
- Niestety, tak naprawdę to jednak nie jestem jeszcze gotowy do gry na 100 procent. Raczej na jakieś 70 - mówił wówczas center, dodając - Przegraliśmy, ale gramy dalej. Porażki nie oznaczają jednak, że nagle trzeba wywracać wszystko do góry nogami. Jak się okazało, słowa koszykarza były prorocze.
W trzech kolejnych meczach Archibeque pokazał bowiem swoją wartość, notując średnio 17 oczek (68 procent z gry) i 10,3 zbiórki. W kluczowym starciu, potyczce numer pięć w Hali Mistrzów, doświadczony środkowy uzyskał 13 oczek i 11 zbiórek, a Rosa, dzięki zwycięstwu 74:68, awansowała do półfinału.- Osiągnęliśmy wielki sukces. Mieliśmy grać w ósemce, weszliśmy do szóstki, a teraz jesteśmy wśród czterech najlepszych drużyn w Polsce. To wielka sprawa, która sprawia, że jestem bardzo dumny - mówi Archibeque.
Trzecia wygrana w serii nie przyszła jednak Rosie bezproblemowo. Goście wygrywali już 68:51, ale włocławianie zerwali się w szaleńczym ataku na kilka minut przed końcem spotkania i przegrywając 68:70, mieli nawet w rękach piłkę na remis lub zwycięstwo. Decydujący rzut nie wpadł jednak do kosza.
- Wygrywaliśmy, było bardzo blisko, ale Anwil nie poddał się do samego końca, stąd taka nerwówka. Łatwo jest usiąść z boku i powiedzieć: powinniście wygrać wcześniej, po co ten stres pod koniec meczu? Trzeba jednak pamiętać, że to było wyjątkowe trudne zadanie pokonać Anwil na jego własnym parkiecie w najważniejszym meczu serii. Anwil złapał rytm w końcówce i był blisko, ale na szczęście umieliśmy zachować zimną i zagrać z sercem - powiedział Archibeque.
W piątek Rosa Radom rozpocznie półfinałową serię w Zgorzelcu z PGE Turowem. Z tak skutecznie grającym środkowym, nie są skazani na porażkę.