Stelmet na łopatkach! Trefl wyrównał!

Stelmet walczył do ostatnich minut, ale był po prostu słabszy od Trefla. Sopocianie pokazali, że są w stanie zagrać dobre zawody i wygrać z obrońcą tytułu. Po dwóch meczach mamy zatem remis 1-1.

Od pierwszych minut dobre wrażenie sprawiali koszykarze Trefla. Sopocianie może nie byli w stanie grać na wysokim poziomie przez dłuższy czas, ale notowali zrywy, po których wychodzili na prowadzenie. Zielonogórzanie próbowali odpierać ataki i nawet kilkakrotnie doganiali rywala, by... historia się powtórzyła.

W zespole mistrza Polski brakowało pomysłu. Pomysłu na grę w ataku, która, zwłaszcza w drugiej kwarcie, zupełnie się nie kleiła. Zielonogórzanie mogli liczyć jedynie na Przemysława Zamojskiego, który był znacznie lepiej dysponowany niż w pierwszym meczu półfinałowym. Nie dość, że obrońcy tytułu musieli gonić silnego rywala, to w dodatku czołowi zawodnicy notowali przewinienia. Vladimir Dragicević i Christian Eyenga już do przerwy mieli na swoim koncie po cztery faule, co oznaczało, że będą musieli grać ostrożniej.

[ad=rectangle]

Zawodnicy Dariusa Maskoliunasa po raz kolejny ożywili się pod koniec drugiej kwarty. Żółto-czarni wypadli wówczas naprawdę nieźle, odskakując aż na dziewięć punktów. To był już znaczący dystans, na który miała wpływ dobra skuteczność Michała Michalaka oraz Lance'a Jetera. Stelmet znalazł się zatem w poważnych tarapatach, ale jeszcze przed przerwą zdołał zmniejszyć stratę do pięciu "oczek".

Po wznowieniu gry Trefl nadal grał po staremu. Wciąż dyktował warunki, by następnie zupełnie się pogubić w ofensywie. Mimo wszystko sopocianie wyglądali lepiej niż zawodnicy Mihaila Uvalina, którzy - niemal przez całe zawody - wyglądali na ociężałych i momentami nieobecnych. Drużyna z Winnego Grodu zupełnie nie przypominała mistrza, lecz i tak mogła się pokusić o wygraną.

Wszakże na początku ostatniej odsłony zielonogórzanie byli blisko doprowadzenia do remisu. Od sopocian dzieliły ich zaledwie punkty, ale goście znowu odpowiedzieli w odpowiednim momencie. Ponownie przypomniał o sobie Michalak, a potem jeszcze trafił Paweł Leończyk. Wydawało się, że to już koniec meczu, ale Stelmet nie dał za wygraną. Im bliżej było końca, tym większa determinacja rysowała się na twarzach gospodarzy. Tyle że ich wysiłek poszedł na marne, bo Trefl utrzymał prowadzenie i wygrał, doprowadzając tym samym do remisu w półfinałowej rywalizacji.

Stelmet Zielona Góra - Trefl Sopot 67:73 (19:22, 14:16, 19:19, 15:16)

Stelmet: Zamojski 22, Koszarek 10, Brackins 10, Eyenga 6, Dragicević 6, Cesnauskis 5, Ginyard 4, Hrycaniuk 4, Chanas 0, Cel 0.

Trefl: Michalak 19, Jeter 13, Leończyk 12, Gadri-Nicholson 10, Waczyński 8, Majstorović 5, Buterlevicius 2, Brembly 2, Stefański 2, Roszyk 0.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: