Też by mnie wkurzał taki klub, jak Stelmet - II część rozmowy z Januszem Jasińskim, właściciel Stelmetu Zielona Góra

- Wiem, że w Polsce wielu ludzi nas nie lubi. Mogę powiedzieć, że też by mnie wkurzał taki klub, jak Stelmet, który wyszedł znikąd - mówi Janusz Jasiński, właściciel Stelmetu Zielona Góra.

Karol Wasiek: Podoba się panu poszerzenie ligi?

Janusz Jasiński: Generalnie mi się podoba. Aczkolwiek na dzień dzisiejszy to nie będzie dla nas jakaś wielka zmiana, bo ilość meczów będzie mniej więcej podobna - chyba dwa spotkania mniej przy 16 zespołach, ale to jakiegoś większego znaczenia nie ma. Na pewno jest to fajny pomysł z racji tego, że pojawią się nowe ośrodki.

Ma pan jakieś szczególne oczekiwania?

- Liczę, że będzie więcej transmisji telewizyjnych, kibice będą częściej odwiedzać hale i mam nadzieję, że w mediach będzie się więcej pisało. Wchodzą do gry takie "głodne ośrodki", które będą chciały w to inwestować. To jest pozytywny aspekt. To olbrzymia szansa na to, że w Lublinie, Szczecinie, czy w Toruniu wróci koszykówka na dobre. Mam takie swoje zdanie, że tam gdzie jest na wysokim poziomie piłka nożna, tam nie utrzyma się żaden inny sport - niestety. Piłka nożna jest dzisiaj olbrzymim "wysysaczem" pieniędzy. Na razie na koszykówkę jest czas w średnich miastach, a docelowo będą to wielkie aglomeracje. Takie ośrodki jak Warszawa, Poznań, Kraków się odbudują.

[ad=rectangle]

Są jakieś minusy takiego rozwiązania?

- Trzeba zwrócić uwagę na fakt, że te kluby będą potrzebowały trochę czasu, żeby dojść do pewnego poziomu organizacyjnego. Na pewno będzie trochę potknięć, "śmiesznych" sytuacji, ale wywalczyli awans to mają prawo grać.

Mówił pan o większym zainteresowaniu mediów z racji tego poszerzenia ligi. Jak w takim razie wygląda stan na dzień dzisiejszy?

- Koszykówka jest bardzo słabo reprezentowana w mediach. Wydaje mi się, że siatkówka, piłka ręczna ma dużo większe zainteresowanie. Zdajemy sobie z sprawę z tego, gdzie jest nasze miejsce w szeregu. Jak już nie ma czego puścić, to wówczas dopiero jest transmitowana koszykówka. Zwróciłbym uwagę na media lokalne. Nie lekceważmy ich dużego znaczenia. Liczę na to, że w końcu powstanie prawdziwy kanał sportowy, który będzie się chwalił koszykówką, a nie trochę ją chował.

Firmy chyba jednak nie patrzą na media lokalne?

- Niestety firmy liczą przede wszystkim ekwiwalenty z mainstreamowych mediów. To jest jednak, niestety, niepełny obraz sytuacji. Im więcej będzie tych ośrodków lokalnych - tym ta koniunktura będzie lepsza. To jest bardzo dobra sytuacja. Z całym szacunkiem, ale lepiej, że jest więcej klubów w TBL, niż np. sytuacja sprzed roku, kiedy były trzy kluby z Trójmiasta. Nie chce znowu sobie zrobić żadnych wrogów, bo w tym chyba jestem specjalistą (śmiech). Jednakże uważam, że fajniej byłoby, gdyby były dwa kolejne miasta na koszykarskiej mapie. Jestem zdania, że w Trójmieście, wcześniej, czy później, powinno dojść do połączenia. Jeżeli chcą mieć Euroligę, to nie widzę innej szansy.

Przejdźmy na chwilę do spraw czysto sportowych. Skład w tym roku jest lepszy od tego z poprzedniego sezonu?

- Drużyna na pewno jest nieco inna niż w poprzednim roku. Wydaje mi się, że zespół jest lepszy. W tym roku podpisaliśmy dłuższe kontrakty, które są krytykowane, ale ja tylko przypomnę, że każdą umowę można rozwiązać. A prawda jest taka, że z niewolnika nie masz pracownika.

Jak to będzie z trenerem Uvalinem? Jak pan reaguje na głosy, że największym problemem Stelmetu jest trener?

- Powiem tak: wiem, że w Polsce wielu ludzi nas nie lubi. Mogę powiedzieć, że też by mnie wkurzał taki klub, jak Stelmet, który wyszedł znikąd. Nagle osiągnął bardzo dużo i jeszcze się rozpycha. Przy stole kiedyś siedziało kilku, teraz nagle doszedł jeszcze jeden gracz. Każdy chciałby, że to miejsce było jego i żeby nikt go nie podsiadał.

Ale prasy nie ma najlepszej trener Uvalin...

- Trener Uvalin nieco za to płaci. W tym roku i tak ma znacznie lepszą prasę niż w zeszłym. W tamtym wszyscy na nim "wieszali psy" - w tym roku z kolei wszyscy krytykują Jeklina. Mówiąc poważnie - to jest bardzo niedoceniony trener. Nie jest taki zły, jak o nim piszą. Nie jest wilkołakiem, który zjada na kolację własnych zawodników.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: