Marcin Salamonik: Wolę grać w czołowym klubie I ligi niż w średniaku z TBL

Jeden z najlepszych skrzydłowych na zapleczu TBL - Marcin Salamonik szybko dogadał się z działaczami klubu z Krosna i zostaje na kolejny sezon na Podkarpaciu.

Marcin Salamonik zdecydował się pozostać w czołowym zespole zaplecza TBL - MOSiR-u PBS Bank KHS Krosno. Dla doświadczonego skrzydłowego będzie to w sumie piąty sezon w drużynie z Podkarpacia. 
[ad=rectangle]
- Nie było na co czekać. Porozumienie osiągnęliśmy po dwóch rozmowach więc szybko, ale zazwyczaj tak bywa gdy obie strony chcą się dogadać. Ja bardzo dobrze czuję się w Krośnie więc nie widzę powodu, aby zmieniać otoczenie - przyznaje zawodnik, który w ostatnim sezonie w drużynie Dusana Radovicia notował średnio 10,4 punktu i 4,8 zbiórki i był jednym z liderów MOSIR-u.

Zatrzymanie Salamonika w składzie świadczy o tym, że działacze zespołu z Krosna w dalszym ciągu poważnie myślą o awansie sportowym do TBL. - Wychodzi na to, że znowu Krośnie będzie silny zespół i znowu powalczymy o czołowe lokaty i to mnie przekonało do pozostania - dodaje popularny "Sali".

Marcin Salamonik w dalszym ciągu będzie bronił barw MOSIR-u
Marcin Salamonik w dalszym ciągu będzie bronił barw MOSIR-u

Poszerzenie TBL do 16 zespołów w przyszłym sezonie z pewnością spowodowałoby zainteresowanie skrzydłowym ze stron klubów, które po raz pierwszy pojawią się w najwyższej klasie rozgrywkowej. - Ekstraklasa zawsze kusi bo to jest najlepsza liga w Polsce, ale ja nie żałuję tego, że zostaje w I lidze. Fakt, że kilka czołowych zespołów opuszcza ligę, ale na ich miejsce wchodzą kolejne więc poziom w dalszym ciągu powinien być wysoki - mówi Salamonik.

Do tej pory 31-letni skrzydłowy miał okazję grać w TBL tylko przez jeden sezon w drużynie ŁKS-u Łódź. - Wolę grać w czołowym klubie I ligi niż w jakimś średniaku ekstraklasy - otwarcie przyznaje sam zainteresowany.

Koszykarz krośnieńskiego klubu odniósł się także do tematu poszerzenia rozgrywek TBL. - Samo poszerzenie powinno podnieść poziom rozgrywek, ponieważ będą to zespoły z dobrymi budżetami i powinny gwarantować odpowiedni poziom sportowy. Drugą sprawą jest natomiast sposób w jaki PZKosz to robi. Coś jest nie tak, jeżeli zespół odpada w ćwierćfinale I ligi i sezon później gra w ekstraklasie lub dopuszcza się możliwość gry drużyny z Sosnowca, której na dzień dzisiejszy nie ma na koszykarskiej mapie Polski w żadnej lidze. Po to są różne szczeble rozgrywek żeby awansować klasę wyżej zgodnie z duchem rywalizacji sportowej - kończy Marcin Salamonik.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: