Teraz mam twardszą "psychę" - wywiad z Gregiem Surmaczem, nowym graczem Anwilu Włocławek
- Jeszcze nie miałem okazji z nim porozmawiać.
Ja rozmawiałem. Widzi cię w roli role-playera...
- Jeżeli będę graczem podstawowym, to będzie super. Jeśli jednak będę zmiennikiem, to już mi w chwili obecnej nie zależy. Będę robił wszystko, by drużyna wygrywała i żebym ja czuł, że mam dobry wpływ na zespół.
Czego spodziewasz się po sezonie w Anwilu? Anwil to już inny zespół, niż pewnie pamiętasz z poprzednich lat spędzonych w Polsce.- Nie mam specjalnych oczekiwań. Spodziewam się po prostu, że mile zaskoczymy kibiców z Włocławka swoją grą i mam nadzieję, że już nie będą musieli mówić o swoim klubie, że "to nie ten sam zespół, co kiedyś".
Kibice trzymają za słowo, G... Gregu? Grzegorzu? Ja mówić do ciebie?
- Wśród Polaków będę pewnie Grzegorz, ale Amerykanie, czy ogółem koszykarze zagraniczni, raczej będą lepiej się czuć, gdy będą mogli mówić mi Greg.
A kibice, dziennikarze, przedstawiciele klubu?
- A jak kto woli. To przecież to to samo imię tylko odmienione w zależności od języka.- Częściej słyszałem czy jestem Kanadyjczykiem, czy Polakiem i kim się bardziej czuję (śmiech).
Korzenie masz polskie...
- Tak, korzenie mam polskie, urodziłem się we Wrocławiu. Całe swoje życie spędziłem jednak w Kanadzie i to ona mnie ukształtowała. Teraz mam jednak żonę Polkę i z każdym rokiem czuję się jednak coraz bardziej Polakiem. Nie ukrywam jednak, że po karierze sportowej będę mieszkał w Kanadzie, ale Polska na pewno będzie w moim sercu.
Jesteś podekscytowany możliwością powrotu do Polski...
- Tak.
Musiałeś być, wszak o tym, że zagrasz dla Anwilu poinformowałeś dzień przed oficjalną informacją klubu, na swoim koncie na Twitterze.
- Zrobiłem tak, bo byłem bardzo zadowolony z tego, że zagram w Anwilu. I chciałem się z tym podzielić z moimi fanami, moimi znajomymi. Ciągle dostawałem pytania gdzie zagram i gdy wreszcie to stało się jasne, nie wytrzymałem (śmiech).
Wyprzedziłeś oficjalną stronę klubową. Tego żaden klub nie lubi (śmiech).
- Przepraszam, bo prostu chciałem podzielić się moją ekscytacją ze wszystkimi. Ale nikt z klubu mnie za to nie zganił, więc chyba nic wielkiego się nie stało (śmiech).
Tanio skóry nie sprzedam - wywiad z Krzysztofem Krajniewskim, nowym skrzydłowym Anwilu Włocławek