Montepaschi i Cibona na kolanach, czyli podsumowanie czwartkowych meczów Euroligi

Mistrzowie Włoch - Montepaschi Siena - zanotowali pierwszą porażkę w Eurolidze. "Katem" ekipy Simone Pianigianiego okazali się mistrzowie Grecji - Panathinaikos Ateny. Aż dwie dogrywki potrzebne były w Stambule do wyłonienia zwycięzcy. Ostatecznie wygraną na swoje konto zapisali gospodarze - Fenerbahce Ulker - którzy pokonali Union Olimpiję Lublana 89:87. Nerwową końcówkę ujrzeli również kibice w Madrycie, gdzie tamtejszy Real w końcowym rozrachunku okazał się minimalnie lepszy od Armani Jeans Mediolan.

Niezwykle frapująco zapowiadał się pojedynek Panathinaikosu Ateny z Montepaschi Siena. Koszykarze nie zawiedli i stworzyli wspaniałe widowisko. Ostatecznie górą byli mistrzowie Grecji, którzy niesieni dopingiem fanatycznych kibiców zgromadzonych w hali OAKA, wygrali z mistrzami Włoch 81:76. Początek meczu należał zdecydowanie do podopiecznych Żeljko Obradovicia. Niesamowicie grał Nikola Peković, który w poprzednich spotkaniach nie prezentował się najlepiej. W miarę upływu czasu goście z Półwyspu Apenińskiego zaczęli odrabiać poniesione w pierwszej kwarcie straty (14:22). Gracze Simone Pianigianiego jeszcze przed przerwą zbliżyli się do swojego przeciwnika, a po zmianie stron wyszli na prowadzenie. Panathinaikos potrafił jednak powrócić na dobry tor. Decydująca - czwarta partia przyniosła wiele zmiennych emocji. Niemalże z każdym rzutem zmieniała się ekipa będąca na przodownictwie, ale doświadczenie Obradovicia oraz jego zawodników zaprocentowało w ostatnich trzech minutach pojedynku. Najjaśniejszym punktem Montepaschi był Krzysztof Lawrynowicz. Litwin rzucił 22 punkty, zebrał 4 piłki i miał jedną asystę.

Sporą dawkę adrenaliny swoim kibicom dostarczyli także koszykarze Realu Madryt, którzy dopiero w ostatnich sekundach meczu, przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę. O wielkim pechu mogą mówić zawodnicy Armani Jeans Mediolan, którzy jeszcze minutę przed końcem prowadzili...69:64! Jednak podopieczni Joana Plazy w najważniejszym momencie zagrali świetnie w obronie i to przyniosło im wygraną. Wyróżniającymi się postaciami "Królewskich" byli Felipe Reyes oraz Jeremiah Massey. Hiszpan rzucił 15 punktów oraz zebrał aż 9 piłek (w tym jedną, niezwykle ważną w ostatnich sekundach tej potyczki). Tyle samo oczek uzbierał Amerykanin, który prócz tego zebrał z tablic 2 piłki. Prawdziwym przywódcą włoskiego teamu był Michael Hall, autor 21 punktów, 9 zbiórek, jednej asysty i przechwytu.

Ku zaskoczeniu wszystkich najciekawiej było jednak w...Stambule. Mistrzowie Turcji - Fenerbahce Ulker, zagrali w ruletkę i o mało "włos" aby schodzili z parkietu jako przegrani. Pierwsza partia to zdecydowana dominacja gospodarzy. Wiele więc wskazywało na to, że będzie to łatwe zwycięstwo. Ale kolejna partia to zaś dyktowanie tempa gry przez Union Olimpiję Lublanę. Po przerwie - ponownie - parkiet "należał" do graczy Bogdana Tanjevicia. Przyjezdni ze Słowenii nie mieli jednak zamiaru się poddać, co też potwierdzili w czwartej "ćwiartce" doprowadzając do dogrywki. W pierwszym doliczonym czasie gry lepiej prezentowali się podopieczni Aleksandara Dzikicia, który jednak nie potrafili utrzymać swojej przewagi do końca, w efekcie czego doszło do drugiej dogrywki. W niej już minimalnie lepsi byli zawodnicy Fenerbahce, którzy ostatecznie zwyciężyli w stosunku 89:87. Aż pięciu graczy mistrzów Turcji zdołało przekroczyć barierę 10 punktów! Natomiast najsilniejszym ogniwem Olimpiji był były koszykarz Montepaschi Siena - Vlado Ilievski, autor 22 oczek.

Problemów z ograniem swojego rywala nie miała hiszpańska Unicaja Malaga. Drużyna Aito Garcii Renesesa pokonała Cibonę Zagrzeb 77:67. Dla chorwackiego teamu była to pierwsza porażka w tegorocznych rozgrywkach Euroligi. W zespole gospodarzy wystąpił Thomas Kelati. Były koszykarze PGE Turowa Zgorzelec zdobył 13 punktów, ale na bardzo słabej skuteczności rzutów z gry (1/3 za 2, 3/8 za 3). Team z Andaluzji potwierdził tym samym, że jest niezwykle chimeryczny - stać go na zwycięstwo z najlepszym, jak i na porażkę z najsłabszym.

Po wyjazdowej wpadce w Zagrzebiu, odbudowali się zawodnicy Olympiakosu Pireus. Wicemistrzowie Grecji z dziecinną łatwością zastopowali ekipę z Izraela - Maccabi Tel Awiw. Dominację gospodarzy dobitnie ukazała druga kwarta, w której to koszykarze Panagiotisa Yannakisa pozwolili przeciwnikowi rzucić..5 oczek! Dobra defensywa połączona z wysoką skutecznością przyniosły zamierzony efekt w postaci "gładkiego" triumfu. Niewątpliwie na pochwałę zasługuje postać Lynna Greera. Koszykarz niegdyś związany z wrocławskim Śląskiem zdobył dla swojej drużyny aż 21 punktów.

Przed własną publicznością przyzwoicie zaprezentowali się koszykarze Alby Berlin. Mistrzowie Niemiec w poprzedniej serii spotkań doznali druzgocącej porażki w starciu z TAU Ceramiką Vitorią. Koszykarze Luki Pavicevicia wzięli odwet za tamten mecz i odprawili z kwitkiem inny team z Półwyspu Iberyjskiego - DKV Joventut Badalona. O losach tej potyczki rozstrzygnęła czwarta kwarta, wygrana przez niemiecki zespół 18:11.

Wyniki czwartkowych meczów Euroligi:

Air Avellino - Le Mans 78:73

Olympiakos Pireus - Maccabi Tel Awiw 84:65

Unicaja Malaga - Cibona Zagrzeb 77:67

Panathinaikos Ateny - Montepaschi Siena 81:76

Fenerbahce Ulker Stambuł - Union Olimpija Lublana 89:87

Alba Berlin - DKV Joventut Badalona 74:72

Real Madryt - Armani Jeans Mediolan 70:69

Panionios Ateny - Partizan Belgrad 72:67

Komentarze (0)