Dla AZS Koszalin sezon rozpoczął się nienajlepiej. Można nawet powiedzieć, że rozpoczął się fatalnie, ponieważ wielu fachowców uważało koszaliński klub za jeden z tych, które mogą namieszać w lidze i być, swego rodzaju, czarnym koniem rozgrywek. Rzeczywistość okazała się jednak zgoła odmienna i AZS zaczął rozgrywki od czterech porażek z rzędu. Mając w składzie takich zawodników, jak Jeff Nordgaard, George Reese, Grzegorz Arabas, czyli ligowych wyjadaczy, plus nowego w polskiej lidze Javiera Mojicę i solidnego Steffona Bradforda, taki start był nie do przyjęcia. Na działania zarządu nie trzeba było długo czekać.
Do dymisji podał się ówczesny szkoleniowiec zespołu – Dariusz Szczubiał. Wraz z nim z drużyny odszedł Bradford, który zdobywał średnio 17 punktów i sześć zbiórek w lidze, a także Ramar Smith. Oficjalnie trenera Szczubiała od tamtego momentu zastępuje Leszek Doliński, jednak pierwszym trenerem AZS został … Jeff Nordgaard. Amerykanin będzie prowadził zespół, niejako zza pleców Dolińskiego, gdyż nie posiada licencji trenerskiej, dlatego nie może oficjalnie pełnić roli pierwszego szkoleniowca.
Od momentu objęcia AZS przez Nordgaarda, zespół ten wygrał cztery, z pięciu rozegranych spotkań i jest na dobrej drodze, by zacząć spełniać, pokładane w nim, przedsezonowe nadzieje. Nic więc dziwnego, że w sondzie zamieszczonej na oficjalnej stronie internetowej koszalińskiego klubu, na pytanie czy Jeff Nordgaard spełnia się w roli pierwszego trenera, odpowiedziało ponad 800 osób. Aż 93 procent z nich zaznaczyło odpowiedź – tak! Być może w sobotę ten procent jeszcze wzrośnie.
- Od momentu zmiany na stanowisku trenera odnieśliśmy cztery zwycięstwa, głównie dzięki lepszej atmosferze w drużynie, niż to było wcześniej - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Paweł Bogdan, skrzydłowy AZS Koszalin. - Obecny trener – Jeff Nordgaard, wcześniej był kolegą z zespołu, dlatego dokładnie wiedział, jakie błędy popełniamy, poprawił kilka zagrywek, dołożył swoje pomysły, ale co najważniejsze, wszyscy nadal traktujemy go jak partnera z zespołu i myślę, że to właśnie te relacje dały nam cztery wygrane! - dodał Bogdan.
PBG Basket Poznań z kolei to jedna z największych negatywnych niespodzianek tego sezonu. Mimo, że trener Eugeniusz Kijewski od początku powtarzał, że celem jego zespołu jest walka o utrzymanie w lidze, to wielu brało to za zasnę dymną. Jednak jakby na to nie patrzeć, poznański zespół na razie walczy właśnie o ligowy byt. Dwa zwycięstwa w dziewięciu meczach to klęska, na którą w Poznaniu postanowili zareagować w inny sposób, niż uczynili to w Koszalinie. Działacze PBG Basket nie pozbyli się trenera, tylko postanowili sprowadzić do swojego zespołu legendę polskiej koszykówki - Adama Wójcika.
Z tym zawodnikiem w składzie beniaminek rozegrał w ekstralidze trzy spotkania, z których wygrał jedno. Sam Wójcik, mimo 38 lat na karku, w PLK nadal nie ma sobie równych. Po dołączeniu do składu poznanian zdobywa średnio 23 punkty oraz ponad sześć zbiórek. Pozostali zawodnicy również wypełniają swoje minima w lidze: Wojciech Szawarski (15,3 punktu, 4,7 zbiórki), Rafał Bigus (10,7 punktu, 9,6 zbiórki), Joel Jones (13,3 punktu, 3 zbiórki), a mimo to, zespół Kijewskiego przegrywa. - Duże znaczenie w tym meczu będzie miała gra na tablicach, ponieważ PBG ma wysoki skład, ale zdecydowanie najważniejsze powinno być zatrzymanie Adama Wójcika - przekonywał Bogdan.
Dla poznanian to już najwyższa pora by zacząć wygrywać. Łącznie z najbliższym meczem zagrają kolejno z: AZS Koszalin, Sportino Inowrocław i Bank BPS Basketem Kwidzyn, a więc z zespołami, z którymi powinni pokusić się o zwycięstwa. Później czekają ich potyczki z drużynami notowanymi znacznie wyżej od PBG Basket, w których o wygraną będzie bardzo ciężko. Mowa tutaj o meczach z: Asseco Prokomem Sopot, Energą Czarnymi Słupsk, PGE Turowem Zgorzelec, czy Polpharmą Starogard Gdański. Dlatego, jeśli nie wygrywać teraz, to kiedy?
Mecz odbędzie się w sobotę, 15.11.2008 roku w hali Gwardia przy ulicy Juliana Fałata 34 w Koszalinie o godzinie 18:00.