Najpierw była porażka po z PGE Turowem Zgorzelec (70:86), następnie twarda rywalizacja ze Śląskiem Wrocław (66:77), a na koniec wysoka przegrana z Rosą Radom (58:86). Polfarmex Kutno zetknął się z koszykówką na poziomie ekstraklasy po raz pierwszy i przekonał, że jakość gry jest zupełnie inna, niż na zapleczu.
[ad=rectangle]
- Przede wszystkim trzeba wziąć pod uwagę, że graliśmy z zespołami, które, w mojej ocenie, z pewnością będą plasować się w czołówce ligi przez cały sezon, grać o medale. Niemniej jednak to był nasz wybór, by już na początku zmierzyć się z trudnymi przeciwnikami i dobrze, że tak się stało, bo na tle tak silnych rywali wyszły wszystkie nasze braki, zarówno w obronie, jak i ataku - mówi opiekun beniaminka, Jarosław Krysiewicz.
Braki na parkiecie spowodowane były również brakami personalnymi. W ekipie z Kutna nie grała dwójka zawodników (Patrik Auda i Michal Batka), a kilku innych (m.in. Jacek Jarecki) zmagało się z mniejszymi urazami.
Problemem było także przemęczenie w szeregach Polfarmexu - koszykarze trenera Krysiewicza trenowali przed turniejem przez kilka dni na obozie w Dzierżoniowie i podczas sparingów było to widoczne. Odczuwali to przede wszystkim wysocy, wszak w rotacji była tylko trójka graczy - Mateusz Bartosz, Jakub Dłuski i Hubert Pabian.
- Cała nasza energia po tej serii treningów poszła na PGE Turów i uważam, że choć przegraliśmy, nie zagraliśmy słabego spotkania. Zagraliśmy przyzwoicie. Potem mierzyliśmy się ze Śląskiem i też trzymaliśmy się blisko, ale w starciu z Rosą już nie mogliśmy nadążyć za rywalem. To nawet nie była kwestia centymetrów pod koszem, wszak rywal miał tam sporą przewagę, ale braku zmienników. Mateusz i Jakub grali kolejne spotkanie, przebywając na parkiecie niemalże cały czas i to musiało się odbić na naszej grze - komentuje Krysiewicz.
Po turnieju w Wałbrzychu, Polfarmex wrócił do Kutna na kilka dni, a w piątek wyjeżdża na kolejny turniej - tym razem do Ostrowa Wielkopolskiego. Poza beniaminkiem i ekipą gospodarzy, w imprezie weźmie udział także Polski Cukier SIDEn Toruń oraz WKS Śląsk Wrocław.
- Mecze w Wałbrzychu pokazały nam gdzie jesteśmy i ile nam brakuje do najlepszych. To dobrze. Teraz mamy materiał nad czym pracować i liczę, że w najbliższy weekend pokażemy się z lepszej strony. Tym bardziej, że w końcu zagramy pełnym składem - kończy trener zespołu.