Marcin Stefański: Wyniki nie są miarodajne

- Mieliśmy lepsze i słabsze momenty w okresie przygotowawczym. Mam nadzieję, że te wyniki nie są miarodajne i liga będzie zupełnie inna - mówi skrzydłowy Trefla Sopot, Marcin Stefański.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
Absolutna sinusoida dotyczy sparingów Trefla Sopot w ostatnim czasie. Po słabym turnieju w Toruniu, przyszły dwa zwycięstwa w Słupsku i wydawało się, że ekipa niedawnego brązowego medalisty nabiera kształtu. Turniej we Włocławku rozwiał nadzieje: na chwilę obecną sopocianie wypadają bardzo słabo. Podczas Kasztelan Basketball Cup nie dali rady Wikanie Startowi oraz Asseco.
- Ciężko powiedzieć jak to wygląda obecnie z naszą formą. Czy jest źle czy dobrze? Ostatnio pojechaliśmy do Słupska, gdzie pokonaliśmy różnicą około 15 punktów i Śląsk, i Energę Czarnych, czyli zespoły teoretycznie lepsze od tych, z którymi rywalizowaliśmy we Włocławku. Tymczasem w Hali Mistrzów przegrywamy różnicą 15 punktów z dużo słabszym, teoretycznie, Asseco, a potem ogrywa nas beniaminek - mówi Marcin Stefański, skrzydłowy Trefla.

W przerwie letniej sopocianie stracili swojego najważniejszego gracza, Adama Waczyńskiego, który wybrał grę w lidze hiszpańskiej. I choć kolektyw z zeszłego sezonu został, to jednak brak lidera jest aż nadto odczuwalny. Dodatkowo, we Włocławku nie grał kontuzjowany Willie Kemp.

- Mam nadzieję, że te wyniki nie są miarodajne i liga będzie zupełnie inna. Mieliśmy lepsze i słabsze momenty w okresie przygotowawczym. Na pewno brakowało nam we Włocławka Williego Kempa, który jest dla nas bardzo ważny. Może grać na pozycjach jeden i dwa i bardzo mocno ułatwia nam rotację - tłumaczy skrzydłowy, który przestrzega jednocześnie przed wydawaniem zbyt pochopnych sądów oraz argumentuje dlaczego Trefl zagrał ostatnie dwa spotkania tak słabo.

- Trudno wyciągnąć wnioski po dwóch meczach. Generalnie nie jest nam łatwo. Rzadko graliśmy pięciu na pięciu w okresie przygotowawczym. Odkąd pojawiliśmy się w Sopocie, mieliśmy może z siedem-osiem treningów w pełnym składzie. Dopiero teraz to wraca do normy. Mimo wszystko mam jednak nadzieję, że nasze braki kadrowe nie będą miały przełożenia na ligę. Nie chcę szukać wytłumaczenia dla tych kilku porażek w sparingach, bo przede wszystkim przegraliśmy dlatego, że graliśmy słabiej. Niemniej składowych zawsze jest wiele i to też trzeba mieć na uwadze - dodaje Stefański.

Czasu na ustabilizowanie formy sopocianie mają niewiele. Liga rusza już w najbliższy weekend, a Trefl zmierzy się na wyjeździe z beniaminkiem z Dąbrowy Górniczej. I choć będzie faworytem, to jednak na ten moment nie można być niczego pewnym jeśli chodzi o grę zespołu.

- Wierzę, iż to jest klasyczne "up and down" charakterystyczne dla okresu przygotowawczego. Ligę zaczynamy meczem z MKSem, potem mamy u siebie Śląsk, którego pokonaliśmy ostatnio dość pewnie, dlatego ja pozostaję optymistą - kończy Stefański.

Willie Kemp: Ten turniej był bardzo zły

Czy Trefl Sopot ugra w tym sezonie medal?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×