To było jak piękny sen - rozmowa z Sarunasem Vasiliauskasem, graczem Trefla Sopot

Sarunas Vasiliauskas wspomina swoją przygodę z mistrzostw świata, które we wrześniu odbywały się w Hiszpanii. - To było jak piękny sezon - podkreśla Litwin.

Karol Wasiek: Na początek chciałbym ciebie zapytać, jak to się stało, że znalazłeś się w pierwszej reprezentacji Litwy. To było duże zaskoczenie dla ciebie?

Sarunas Vasiliauskas: To było trochę jak piękny sen. Najpierw znalazłem się w rezerwach kadry, gdzie spędziłem dwa tygodnie. Uważam, że wówczas zaprezentowałem się z całkiem niezłej strony. Trener pierwszej drużyny - Jonas Kazlauskas cały czas nas obserwował i zdecydował, aby wziąć do siebie kilku zawodników. Tam miałem kilku rywali, ale dwóch z nich doznało kontuzji i sami się jakby wyeliminowali. W tym wszystkim miałem trochę szczęścia, ale mówią, że szczęście sprzyja lepszym (śmiech).

Jaka była twoja reakcja, jak dowiedziałeś się, że będziesz podstawowym rozgrywającym reprezentacji podczas MŚ?

- Wiedziałem, że jestem jedynym rozgrywającym, więc starałem się przywyknąć do myśli, że będę grał w kadrze. Oczywiście nie była to łatwa sytuacja dla mnie, jak i dla całego zespołu. Po kontuzji Kalnietisa był strach w drużynie, co teraz zrobimy. Na szczęście byliśmy silni jako zespół i to dało nam moc do gry.

[ad=rectangle]

Presja była chyba jednak całkiem spora...

- Oczywiście, że tak. Chodzi głównie o stronę mentalną, gdyż w naszym kraju koszykówka jest jak druga religia i niemal wszyscy skupiają się na tym sporcie, kadrze i zawodnikach. To nie było proste. Aczkolwiek w meczach przedsezonowych spisywałem się całkiem nieźle i trener Kazlauskas mi zaufał. Wywalczyłem miejsce w pierwszej piątce.

Ale zapewne ze swojej postawy w mistrzostwach nie byłeś zadowolony...

- Nie mogłem złapać swojego rytmu. W takich turniejach bardzo ważne jest to, żeby te pierwsze spotkania były jak najlepsze w twoim wykonaniu. Niestety ja tego nie będę powiedzieć. Straciłem swoją pewność siebie na początku i później było mi trudno z tego wyjść.

Co były dla ciebie najtrudniejsze w trakcie całego turnieju?

- Trzeba sobie powiedzieć, że mecze nie były jak w lidze polskiej czy litewskiej. Sędziowie pozwalali na ostrą grę, a przy moich warunkach fizycznych nie było to proste. Starałem się jak mogłem, ale czasami nie dawałem rady.

Miałeś możliwość rywalizacji z takimi zawodnikami jak Irving, Harden, czy Curry. Jakie są twoje osobiste wrażenia z gry przeciwko najlepszym graczom na świecie?

- Powiem, że do dzisiaj aż sam się dziwię, że mogłem z nimi rywalizować (śmiech). To przecież najlepsi gracze na świecie. W trakcie poprzedniego sezonu nigdy bym nie pomyślał, że będę grał przeciwko takim zawodnikom, ale życie pisze różne scenariusze. Kiedy patrzysz na nich w telewizji to wydaje ci się, że oni są jak roboty, ale w rzeczywistości wyglądają jak normalni ludzie (śmiech). Są doskonale przygotowani do gry pod względem fizycznym. To jest ich największa przewaga.

4. miejsce to chyba świetny wynik?

- Szczerze? Czwarte miejsce jest najgorsze ze wszystkich (śmiech). Ale my się z niego cieszymy. Przed imprezą, gdyby ktoś dał nam je, wzięlibyśmy w ciemno.

Sarunas Vasiliauskas: W Sopocie świetnie się czuję
Sarunas Vasiliauskas: W Sopocie świetnie się czuję

Skończmy temat reprezentacji. Ciekawi mnie - dlaczego znów wybrałeś propozycję z Sopotu?

- Kiedy podpisywałem kontrakt zaczynało się lato i nie wiedziałem, że pojadę na mistrzostwa. Chciałem mieć spokojną głowę, wiedzieć, w jakim klubie zagram i skupić się na treningach z kadrą. Podjąłem więc szybko decyzję o pozostaniu w Sopocie. Wcześniej rozmawiałem także o tym z Marcinem Stefańskim. Podobała mi się atmosfera w drużynie. Do tego Sopot jest fajnym miastem.

A nie żałowałeś po mistrzostwach swojej decyzji?

- Nie. Zresztą nie jest człowiekiem, który jakoś zbytnio rozpamiętuję swoje decyzje. W Sopocie można spokojnie skupić się tutaj na koszykówce. To także ułatwiło podjęcie decyzji. Potrzebuję stabilizacji i tutaj ją mam.

Miałeś inne propozycje?

- Tak. Miałem ciekawe propozycje, ale nie chciałem co roku zmieniać klubu i otoczenia. Chcę posiedzieć w jednym miejscu nieco dłużej, zaaklimatyzować się. Może w Sopocie zostanę na kolejny sezon?

Źródło artykułu: