Absolutna dominacja mistrza - relacja z meczu Widzew Łódź - Wisła Can Pack Kraków

Gospodynie tylko w pierwszych minutach wyróżniały się na tle Białej Gwiazdy. Potem kibice oglądali teatr jednego aktora. Bardzo dobry występ zanotowała Farhiya Abdi.

Początek rzeczywiście nieco odbiegał od przewidywań. Parę udanych akcji miejscowych zbudowało optymizm wśród kibiców, którzy przyszli obejrzeć spotkanie, jednak radość trwała dosłownie chwilę. Później do głosu doszły dwie podkoszowe, Jantel Lavender i Gintare Petronyte. Obie pokazały kto dysponuje większym potencjałem, efektem czego inicjatywę przejął faworyt.
[ad=rectangle]
Jak się okazało uczynił to raz, a dobrze. Podopieczne Stefana Svitka rozpędzały się z każdą minutą. Przewagę łatwo było zauważyć szczególnie w drugiej batalii, kiedy dała o sobie znać Farhiya Abdi. Ciemnoskóra zawodniczka legitymująca się szwedzkim paszportem potwierdziła znakomite umiejętności. Atletycznie górowała nad przeciwniczkami i udowodni to jeszcze niejednokrotnie, również podczas europejskich pucharów, które są pod Wawelem poważnie traktowane.

Gospodynie odpowiadały za sprawą Cecilii Okoye oraz Roksanay Schmidt. Tyle, że sporadycznie. Ewidentnie nie miały pomysłu czym zaskoczyć wiślaczki. Mnóstwo ich zagrań kończyła się stratą bądź niecelnym rzutem. Różnica poziomów zrobiła swoje. Do przerwy wynik brzmiał 26:44.

Po zmianie stron tempo nadal dyktowała małopolska ekipa. Co istotne dla jej sztabu szkoleniowego bez zarzutu funkcjonowała defensywa. Stąd nawet kilka pomyłek w ataku nie przeszkodziło w utrzymywaniu wysokiego prowadzenia. Niewiadomą stanowił tylko rezultat ewentualnego sukcesu krajowego czempiona.

Warto podkreślić, że jego zagrania mogą podobać się coraz bardziej. Koszykarki dłużej trenowały wspólnie, dlatego lepiej rozumieją siebie nawzajem. Zakładany scenariusz uzyskania optymalnej formy na listopad powoli zaczyna być realizowany.

Decydująca batalia nie przyniosła nic innego od wcześniejszych wydarzeń. Łodzianki wyglądały niczym klub z niższej klasy rozgrywkowej. W pewnym momencie przegrywały 33:74. Ten fakt najlepiej oddaje cały przebieg rywalizacji. Wobec tego finisz upłynął bez specjalnych emocji. Uczestnik Euroligi wykonał zadanie, utrzymując pozycję lidera tabeli.

Widzew zaś wciąż czeka, by po raz pierwszy w sezonie cieszyć się ze zwycięstwa.

Widzew Łódź - Wisła Can Pack Kraków 41:81 (11:16, 15:28, 6:16, 9:21)

Widzew:
Boothe 12, Okoye 8, Ross 8, Schmidt 5, Niedzielska 4, Kenig 2, Zapart 2, Okonek 0, Paranowska 0.

Wisła:
Abdi 22, Lavender 16, Quigley 14, Żurowska-Cegielska 8, Vandersloot 6, Petronyte 6, Kaczmarczyk 4, Skobel 3, Ouvina 2, Puter 0.

Komentarze (0)