Rosyjska ekipa narzuciła swoje tempo gry już od pierwszych minut środowego spotkania. Po pierwszej kwarcie Lokomotiv Kubań Krasnodar prowadził 31:14 i wówczas było jasne, że Stelmetowi Zielona Góra o zwycięstwo na inaugurację nowego sezonu Pucharu Europy będzie niezwykle ciężko. - Lokomotiv był dużo lepszym zespołem. Rywale rzucili się na nas, grali bardzo fizycznie, a my nie potrafiliśmy na to odpowiedzieć. To była główna przyczyna porażki - skomentował Przemysław Zamojski.
[ad=rectangle]
Podopieczni Siergieja Bazarewicza prezentowali się od zielonogórzan lepiej nie tylko w ataku, ale także w obronie. - Powinniśmy bardziej agresywnie się postawić, "wjeżdżać" pod kosz, a my bardziej rzucaliśmy z dystansu i to nam się nie opłaciło. Nie wpadały rzuty, ponownie popełniliśmy dużo strat i to były takie dwa czynniki, które zaważyły, że przegraliśmy to spotkanie - dodał rzucający wicemistrzów Polski.
Kolejnym rywalem biało-zielonych na europejskiej arenie będzie PAOK Saloniki. Wcześniej drużyna pod wodzą Andrzeja Adamka zagra mecz w polskiej lidze. - Muszą nam wystarczyć trzy dni na poprawę błędów, bo już w niedzielę gramy spotkanie polskiej ligi ze Śląskiem Wrocław i to jest dla nas bardzo ważny mecz. Na razie nie myślimy o pojedynku z PAOK Saloniki, skupiamy się nad najbliższym starciu wyjazdowym - zakończył Zamojski.
A tak parafrazując klasykę:
POLACY, NIC SIĘ NIE STAŁO!