Big Brother na nas patrzy! - rozmowa z Marcinem Dutkiewiczem, graczem Trefla Sopot

Marcin Dutkiewicz opowiada o rywalizacji derbowej oraz o tym, jakie emocje towarzyszyły mu w związku z powrotem do gry po ciężkiej kontuzji kolana.

Karol Wasiek: Tajemniczy wirus "przewietrzył" wasz skład. Sytuacja chyba nie jest najkorzystniejsza?

Marcin Dutkiewicz: Zgadza się. Sytuacja nie jest najlepsza. Na treningu w tygodniu mieliśmy 9-10 zawodników. W takich warunkach trudno jest przepracować normalnie trening. Nie ma mowy o grze pięć na pięć, bo brakuje po prostu ludzi. Mam nadzieję, że w piątek wszyscy gracze będą do dyspozycji naszego trenera.

Ten wirus był trochę na zasadzie "podaj dalej". Ja miałem problemy przed meczem z AZS Koszalin, w tygodniu wypadli Saras Vasiliauskas, Paweł Leończyk. Powoli się to tak rozpowszechniało w naszej szatni. Służby medyczne robiły co mogły, żeby zapobiec tej sytuacji. Szkoda byłoby zagrać te derby 6-7 zawodników.

[ad=rectangle]

Dla ciebie to pierwsze derby sopocko-gdyńskie w twojej karierze. Szczególne emocje towarzyszą temu meczowi?

- Zawsze derby są dodatkową motywację. Nie jest to normalny mecz, jak każdy inny. Podchodzi się inaczej do takich spotkań - z większą agresją, motywacją. To święto dla naszych kibiców, którzy są naszym szóstym zawodnikiem. Chcielibyśmy zrobić wszystko, żeby ten wieczór był dla nich udany.

Fajnie byłoby wygrać, a to, ile punktów zdobędę, to w ogóle nie ma znaczenia. Jesteśmy w dołku i wszyscy doskonale o tym wiedzą. Wolę rzucić dwa, trzy punkty, ale musimy wygrać. To się liczy. Nie chcę zejść pokonanym, a mieć na swoim koncie 20 punktów. Wówczas nic tak naprawdę to nie daje.

Powrót na zwycięską ścieżkę to wasz cel?

- O tak. Trzeba zacząć wygrywać, żeby liczyć się w tej walce o play-offy. Takie mecze są kluczowe. Mam nadzieję, że pomimo niesprzyjających okoliczności, uda się nam wygrać.

Marcin Dutkiewicz: Woods to nadal kawał gracza
Marcin Dutkiewicz: Woods to nadal kawał gracza

Początek sezonu jest daleki od ideału...

- Trzeba sobie jasno powiedzieć, że na te trzy mecze, które rozegraliśmy, tylko ta druga połowa w Dąbrowie Górniczej wyglądała tak, jakbyśmy tego chcieli. Początek meczu był bardzo nerwowy, beniaminek mocno na nas ruszył. Był tak nakręcony, że w pewnym momencie wydawało się, że ośmiu zawodników biega po parkiecie po stronie gospodarzy! (śmiech) Ze Śląskiem Wrocław sytuacja wyglądała bardzo podobnie, jak w spotkaniu z AZS Koszalin. Daliśmy szybko sobie narzucić styl gry rywala i trudno było odwrócić losy meczu. Mieliśmy bardzo dużo strat. Brakowało także odpowiedniej koncentracji.

Jak wyglądają nastroje w drużynie po tych dwóch porażkach?

- Nastroje są faktycznie nieciekawe, ale bardziej z racji tego, że nie mamy zawodników na treningu i nie możemy normalnie trenować. Każdego dnia ktoś był eliminowany przez wirus. Big Brother na nas patrzy! Staramy się jednak trzymać razem, bo w tej chwili jest to najważniejsze. Trzeba wyciągnąć odpowiednie wnioski po takich porażkach i iść do przodu.

[b]

Jakie wnioski można wyciągnąć po takim laniu z AZS Koszalin?[/b]

- Myślę, że każdy w ciszy sam przesiedział i pomyślał, co mógł zrobić lepiej. Uważam, że jeśli każdy tak zrobił, to jest to wystarczające. Ja sam osobiście nie dałem 100 procent, popełniłem kilka błędów. Chcę się poprawić.

Qyntel Woods nadal taki dobry?

- Bardzo dobry. Ma ogromne możliwości, jest bardzo dobrym atletą. W NBA przecież nie był przez przypadek. Na polskie warunki jest to gracz wyróżniający się. Jest to klasa sama w sobie - jeśli ma głowę na odpowiednim miejscu. Aczkolwiek nam nie chodziło o to, żeby zatrzymać tylko Qyntela Woodsa. Chodziło o zatrzymanie całego zespołu. AZS dysponuje bardzo dobrym składem.

Wróciłeś do gry po ciężkiej kontuzji kolana. Co czułeś w tych dwóch pierwszych meczach po powrocie?

- To było wspaniałe przeżycie. Koszykówka jest moją pasją. Te osiem miesięcy odpoczynku od koszykówki i żmudnej rehabilitacji nauczyło mnie cierpliwości. Bardzo chciałem wrócić, ale jednocześnie zależało mi, aby niczego nie przyspieszać. Kontuzji już nie ma, głowa jest już w pełni przygotowana do gry.

Źródło artykułu: