Warszawa jest głodna koszykówki - rozmowa z Arkadiuszem Kobusem, skrzydłowym Legii Warszawa

- Oczywiście moglibyśmy teraz mieć bilans 5:1 i rozmawialibyśmy czy spodziewałem się, że początek ligi będzie taki udany. Niestety mamy już na koncie 3 porażki - tłumaczy Arkadiusz Kobus.

Jakub Artych: Czy spotkanie w Poznaniu można zakwalifikować do tych z gatunku: lekkich, łatwych i przyjemnych?

Arkadiusz Kobus: Pamiętam, jak grałem jeszcze w Toruniu pojechaliśmy do Poznania na mecz. Mieliśmy wtedy bilans chyba 6:1, byliśmy liderem pierwszej ligi. Pięć zwycięstw pod rząd. Poznań zamykał tabele, nie wygrał do tej pory ani jednego spotkania. Pojechaliśmy zbyt pewni siebie i przegraliśmy. Od tej pory nigdy nie lekceważę przeciwnika, a szczególnie w Poznaniu. Odpowiadając na twoje pytanie: nie. Chociaż prowadziliśmy cały mecz to jednak nie był to mecz łatwy, lekki i przyjemny. Było sporo walki.
[ad=rectangle]
Mimo ogromnych chęci, przeciwnik nie okazał się jednak dla was wymagającym rywalem. Co było kluczem do wygranej w niedzielnym pojedynku?

- Zespół z Poznania, co podkreślał ich trener, ma słabszą ławkę rezerwowych. U nas mimo braku dwóch podstawowych zawodników, mieliśmy kolejnych w ich miejsce. Dobre zawody zagrał Damian Cechniak, zadebiutował również Bartek Ornoch, który zdobył 3 punkty.

[b]

Wiele mówi się, iż beniaminek z Warszawy bez Cezarego Trybańskiego traci wiele na swojej wartości. Wy w Poznaniu udowodniliście jednak, iż ta teoria jest nieprawdziwa.[/b]

- Czarek jest jednym z najlepszych podkoszowych w tej lidze. Najlepszym blokującym na zapleczu ekstraklasy. Błędem byłoby mówienie, że jego nieobecność na meczach jest niezauważalna. On jest jednym z liderów naszej drużyny! Bez Czarka jednak nadal jesteśmy zespołem, który potrafi grać w koszykówkę i potrafi wygrywać mecze. Na szczęście ta nieobecność nie jest spowodowana kontuzją tylko przeziębieniem wiec już w najbliższym meczu zobaczymy go w pełni sił.

Wobec absencji dwóch podkoszowych, pojedynek w Wielkopolsce rozpocząłeś w pierwszej piątce. Zauważasz coraz większe zaufanie trenera Piotra Bakuna?

- Mam to szczęście, że trener Bakun daje mi sporo możliwości gry. To, że zacząłem mecz w Poznaniu w pierwszej piątce nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Poprzedni mecz zaczynałem z ławki, a de facto grałem dłużej niż w meczu w Poznaniu. Najważniejsze jest kto kończy mecz, a nie kto zaczyna. Kiedy są najważniejsze minuty gry wtedy trener nie trzyma mnie na ławce tylko na boisku. To, że jestem nazywany rezerwowym ma drugorzędne znaczenie.

Zdobyłeś 22 punkty, będąc najlepszym zawodnikiem swojego zespołu. Czujesz, iż twoja forma rośnie?

- Kiedyś moim największym problemem było utrzymanie jednakowej formy. Potrafiłem w jednym meczu rzucić 20 punktów, by w następnym zdobyć zero. W tym roku moja forma jest w miarę ustabilizowana i chciałbym utrzymać taki poziom przez cały sezon.

Siedziała wam w głowie ostatnia pechowa porażka z GKS-em Tychy?

- Po zwycięstwach z Siedlcami i Zagłębiem byliśmy bardzo pozytywnie nastawieni. Porażka z GKS-em trochę nas podłamała. Potrzebowaliśmy tej wygranej w Poznaniu jak powietrza. Teraz czeka nas niezwykle ciężki mecz ale gramy u siebie i w pełnym składzie. Jesteśmy gotowi, żeby sprawdzić się z najlepszą drużyna tej ligi.

Kobus: Jesteśmy gotowi na mecz ze Stalą
Kobus: Jesteśmy gotowi na mecz ze Stalą

Z czego bierze się nierówna forma koszykarzy z Warszawy? Z jednej strony potraficie bez problemów pokonać Zagłębie Sosnowiec czy SKK Siedlce, z drugiej natomiast macie na swoim koncie już trzy porażki.

- Dwa pierwsze mecze graliśmy bez Łukasza Wilczka, a dwa ostatnie bez Czarka Trybańskiego. Kiedy tylko sytuacja kadrowa się ustabilizuje myślę, że nasza forma również.

Spodziewałeś się, iż początek sezonu będzie dla Legii aż tak trudny?

- Oczywiście moglibyśmy teraz mieć bilans 5:1 i rozmawialibyśmy czy spodziewałem się, że początek ligi będzie taki udany. Niestety mamy już na koncie 3 porażki ale sport ma to do siebie, że jest nieprzewidywalny. Myślę, że w lidze będzie jeszcze dużo niespodzianek. Na razie zajmujemy 5 miejsce w lidze mimo słabego początku. Musimy ustabilizować swoją grę i na prawdę będziemy groźnym przeciwnikiem.

W tych rozgrywkach wróciłeś na I-ligowe parkiety po kilkunastu miesiącach przerwy. Czy coś cię zaskoczyło? Jak ocenisz ich poziom?

- Sporo było opinii, że po powiększeniu Ekstraklasy poziom pierwszej ligi spadnie - moim zdaniem jest wciąż dobry. Oczywiście jest parę rzeczy, które mnie zaskoczyło np. słabszy początek drużyn z Siedlec i Sosnowca. Jest również wielu młodych zawodników, którym udało się zadebiutować w pierwszej lidze i naprawdę dobrze sobie radzą.

Rozmawiałem z kilkoma zawodnikami Legii, którzy zgodnie stwierdzili, iż nie macie presji i dużych celów w tym sezonie. Z drugiej strony jednak kibice, szczególnie z Warszawy upatrują w was jednego z faworytów do gry w finale. Czujecie większe ciśnienie choćby z tego powodu, iż jesteście klubem ze stolicy?

- Warszawa jest "głodna" koszykówki na najwyższym poziomie. Dlatego oczy wszystkich fanów tego sportu są zwrócone w naszą stronę. To prawda, że nie mamy jasno przedstawionych celów ale każde nasze zwycięstwo i porażka są szeroko komentowane. To automatycznie buduje pewną presję.

Na chwilę obecną w lidze dominują zespoły z Krosna, Ostrowa Wielkopolskiego i z Łańcuta. Czy według ciebie taka hierarchia zostanie zachowana aż do końca rundy zasadniczej?

- Uważam, że te zespoły będą w górnej części tabeli. Wierze również, iż Legia do nich dołączy.

Na koniec chciałbym zaprosić wszystkich kibiców koszykówki do oglądania naszego meczu. Już w piątek o godzinie 17:45 na hali przy ulicy Wiertniczej lub przed telewizory na kanale Orange Sport.

Źródło artykułu: