Monachijczycy od razu rzucili się do ofensywy. Zawodnicy Svetislava Pesicia grali szybko i naprawdę dobrze. Wynikało to przede wszystkim z tego, iż udało im się zbilansować grę. Goście trafiali bowiem i spod kosza, i z dystansu. Zgorzelczanie próbowali się bronić, ale w pierwszej kwarcie nie potrafili zatrzymać Bayernu, który - czego można było się spodziewać - miał sporo opcji w ataku.
Mistrzowie Niemiec szybko objęli prowadzenie, ale PGE Turów trzymał się blisko. Jakakolwiek próba odskoczenia była nieudana, bo nasza drużyna grała przytomnie. Może i nie zachwycała, ale prezentowała się całkiem nieźle. Bawarczycy dopiero pod koniec pierwszej kwarty zadali mocniejszy cios, a na początku kolejnej odsłony poszli o krok dalej. Nihad Dedović, który już wcześniej był aktywny, celnie rzucił z dystansu i przyjezdni mieli już sześć punktów przewagi.
[ad=rectangle]
Podopieczni Miodraga Rajkovicia znaleźli się w trudnym położeniu, zwłaszcza że dotychczas dwaj najskuteczniejsi gracze w Eurolidze - Mardy Collins i Damian Kulig - nie grali na miarę swoich możliwości. Na posterunku byli jednak Tony Taylor i Chris Wright. Z czasem przebudził się Polak, który ewidentnie złapał wiatr w żagle. Właściwie można powiedzieć, że to jego postawa sprawiła, iż PGE Turów wyszedł na prowadzenie.
Bayern jeszcze się ratował, ale sytuacja się zmieniła. Ton rywalizacji nadawali zielono-czarni, którzy wreszcie grali na wysokim poziomie. Mistrzowie Polski rozpędzili się do tego stopnia, że byli blisko złamania przeciwnika jeszcze przed przerwą. Niestety, lider monachijczyków Dusko Savanović nie dał za wygraną i w dużej mierze zniwelował dystans.
Po wznowieniu gry można było się obawiać, że gracze Pesicia znowu zaatakują, ale nic takiego nie miało miejsca. Prawdopodobnie dlatego, że rywalowi dawał się ciągle we znaki Kulig. Doświadczony podkoszowy po raz kolejny potwierdzał, że poczynił ogromny postęp i może w Eurolidze grać na bardzo wysokim poziomie. 27-letni zawodnik trafiał i powiększał prowadzenie PGE Turowa, który po trzech partiach był blisko zwycięstwa.
W ostatniej kwarcie monachijczycy walczyli i próbowali odrobić straty, ale prawdę mówiąc zagrożenie nie było poważne. Zgorzelczanie nadal bowiem grali dobrze i tym samym nie pozwolili, aby wygrana wymknęła im się z rąk. To pierwszy, historyczny triumf przygranicznej drużyny w prestiżowych rozgrywkach Euroligi!
PGE Turów Zgorzelec - Bayern Monachium 89:78 (17:22, 25:17, 28:20, 19:19)
PGE Turów: Kulig 22, Taylor 15, Jaramaz 14, Wright 10, Collins 7, Dylewicz 6, Nikolić 5, Moldoveanu 4, Zigeranović 4, Chyliński 2.
Bayern: Djedović 16, Benzing 12, Savanović 12, Bryant 11, Gavel 8, Idbihi 6, Staiger 5, Schaffartzik 3, Jagla 3, Stimac 2.