Goście z Warszawy tylko na początku meczu mieli inicjatywę. Dobra gra od początku spotkania zaprocentowała prowadzeniem 7:2, ale nie utrzymało się ono zbyt długo. W miarę upływu czasu stopniowo do głosu dochodzili gospodarze. Za sprawą dwóch trójek Damira Miljkovica i trzech bloków Johna Turka wicemistrzowie Polski prowadzili 20:19 po pierwszej kwarcie.
Druga część gry to popis Roberta Witki, który zupełnie niepilnowany trafił trzykrotnie za trzy punkty. Zespół Polonii walczył dzielnie i początkowo nawet prowadził, ale zgorzelczanie byli zbyt skoncentrowani i czujni, aby dać się zaskoczyć. Dopiero w końcowych minutach PGE Turów oddalił się od remisu, a znowu w roli główne wystąpił Miljkovic.
- W pierwszej połowie nawiązaliśmy walkę z Turowem i graliśmy całkiem przyzwoicie, ale popełniliśmy błędy w obronie przeciwko Robertowi Witce, który w łatwy sposób zdobywał punkty i grało nam się ciężko - mówił na pomeczowej konferencji prasowej Wojciech Kamiński, trener Polonii.
Losy meczu rozstrzygnęły się w trzeciej kwarcie, którą zgorzelczanie rozpoczęli od prowadzenia 9:0. To niestety uśpiło wicemistrzów Polski, co skrzętnie wykorzystali warszawiacy. Stołeczna ekipa zdobyła siedem punktów z rzędu, a motorem napędowym był Tommy Adams, który niezwykle mocno naciskany był przez Krzysztofa Roszyka. Wszystko wróciło jednak do normy, gdy o czas poprosił trener Saso Filipovski. Świetnie pozycje dla partnerów kreował Bryan Bailey, autor 9 asyst, a wynik ponownie rozstrzygnął Miljkovic, dzięki któremu gospodarze wypracowali prawie dwadzieścia punktów przewagi.
- Turów na początku trzeciej kwarty odskoczył nam na kilka punktów i później ciężko było nawiązać walkę. Spudłowaliśmy rzuty z czystych pozycji i nie byliśmy w stanie odrobić tej straty - dodał po meczu Marcin Nowakowski, rozgrywający warszawskiej drużyny.
Polonia nie miała już praktycznie żadnych szans na wygraną, a na domiar złego urazu doznał Greg Harrington. Trener Wojciech Kamiński zrezygnował już z gry, chociaż chwilę wcześniej goście zmniejszyli straty do dziesięciu punktów, ale nie więcej nie było ich tego dnia stać. W czwartej kwarcie grali już praktycznie tylko gracze rezerwowi obu zespołów. Ostatecznie PGE Turów pokonał Polonię Warszawa 82:65, odnosząc tym samym swoją dziesiątą wygraną w sezonie.
- Zagraliśmy na sto procent swoich możliwości i zatrzymaliśmy najlepszych strzelców Polonii. Dobrze w obronie zagrali za to Krzysztof Roszyk i Robert Witka - ocenił spotkanie Saso Filipovski, szkoleniowiec PGE Turowa.
PGE Turów Zgorzelec - Polonia Warszawa 82:65 (20:19, 25:18, 30:15, 7:13)
PGE Turów: Miljkovic 21 (5), Turek 13, Witka 13 (3), Bailey 11 (2), Roszyk 8 (1), Townes 5, Copeland 4, Harris 3, Kitzinger 3 (1), Daniels 1, Bochno 0 i Strzelecki 0.
Polonia: Bacik 15, Adams 11 (2), Johnson 11 (1), Harrington 10 (1), Frasunkiewicz 5 (1), Nowakowski 4, Ansley 2, Krajewski 2, Przybylski 2, Radke 2 i Ludwin 1.