Prezentujemy pierwszą część wywiadu z Grzegorzem Bachańskim o Polskim Związku Koszykówki. W piątek 21 listopada ukaże się druga część o rozgrywkach Polskiej Ligi Koszykówki.
Karol Wasiek: Jak pan oceni swoją czteroletnią kadencję, która właśnie dobiega końca?
Grzegorz Bachański: Obejmowałem stanowisko prezesa w bardzo trudnym momencie. Badanie niezależnego audytora wykazało, że cztery lata temu finanse Polskiego Związku Koszykówki były w opłakanym stanie. Do tego musieliśmy znaleźć środki na sfinansowanie organizacji Mistrzostw Europy Kobiet w 2011 roku. Wykonaliśmy ogromną pracę, aby wyjść na prostą i myślę, że to się udało. Przywróciliśmy normalność i płynność finansową. Myślę, że aby ocenić tę kadencję należy przypomnieć sobie, gdzie byliśmy w 2011 roku i porównać to do obecnej sytuacji. Reprezentacje młodzieżowe i seniorskie mają wszystko czego potrzebują. Ekstraklasa koszykarzy i koszykarek ma stabilnego sponsora i widać w obu ligach rozwój nie tylko sportowy, ale organizacyjny i marketingowy. PZKosz oprócz stabilności finansowej może realizować projekty z zakresu szkolenia, jak SMOKI (Szkolne Młodzieżowe Ośrodki Koszykówki), turnieje Orlik Basketmanii, czy Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Łomiankach i Cetniewie.
A czego nie udało się zrobić?
- Na pewno niektóre rzeczy można było zrobić lepiej czy sprawniej. Co do tego nie ma wątpliwości. Z perspektywy czasu szkoda nieudanego występu naszej kadry na EuroBaskecie 2013 na Słowenii. Apetyty były olbrzymie, wszystko starannie przygotowane. Dobry wynik na tamtych mistrzostwach mógł otworzyć nam zupełnie inną perspektywę dla dyscypliny…
[ad=rectangle]
W jakiej sytuacji finansowej przejmował pan związek po kadencji Romana Ludwiczuku i w jakiej sytuacji jest w tej chwili PZKosz?
- Ocena biegłego rewidenta dotycząca sprawozdania finansowego za rok 2010 nie pozostawia wątpliwości. Sytuacja finansowa była bardzo zła, ale zupełnie dramatycznie - o czym chyba nikt nie wiedział - było ze Szkołami Mistrzostwa Sportowego PZKosz w Łomiankach i w Cetniewie. Obecnie jest całkiem nieźle. Zadłużenie jest systematycznie zmniejszane, a nowy zarząd będzie mógł spokojnie przez jakiś czas realizować nowe projekty ze względu na podpisane umowy sponsorskie.
Jak zatem na tę chwilę wygląda stan polskiej koszykówki?
- Reprezentacje kobiet i mężczyzn awansowały do Mistrzostw Europy. Cieszy duża popularność rozgrywek szczebla centralnego, gdzie w ekstraklasach oraz pierwszych i drugich ligach gra ponad 100 drużyn. Mamy zawodników, którzy z powodzeniem grają w ligach zagranicznych, Ewelina Kobryn zdobyła mistrzostwo WNBA, a Jacek Winnicki jest trenerem jednej z najlepszych drużyn w Europie. Jeśli popatrzymy na osiągnięcia indywidualne i obie reprezentacje, to ocena stanu polskiej koszykówki powinna być pozytywna. Na mecze kadry męskiej w eliminacjach hale w Toruniu, Koszalinie i Lubinie wypełnione były do ostatniego miejsca, a w telewizji drużynę Mike’a Taylora oglądało po kilkaset tysięcy widzów. Jesienią 2017 roku zmieni się system kwalifikacji do Mistrzostw Europy. Reprezentacje będą grały w specjalnych okienkach na jesieni i zimą, tak jak to jest w piłce nożnej. Ligi krajowe przestają grać, wszyscy skupiają się na drużynach narodowych. Myślę, że to pozwoli na jeszcze lepszą promocję naszych reprezentacji. Dzięki temu kadra będzie atrakcyjniejszym produktem dla sponsorów. Większe zainteresowanie kibiców przełoży się też na popularność rozgrywki ligowe koszykarzy i koszykarek.
Jaki ma pan pomysł na kolejne cztery lata? Co trzeba "uzdrowić" w pierwszej kolejności?
- Uważam, że w pierwszej kolejności warto byłoby znaleźć nową formułę szkolenia wojewódzkiego. Mamy gotowy projekt w tej materii, czekamy tylko jaki będzie przyszłoroczny budżet Ministerstwa Sportu i Turystyki. Rozmawiamy również z MSiT w temacie zmian systemu szkolenia młodzieży uzdolnionej sportowo dla wszystkich gier zespołowych. Trzeba znieść "punktomanię" premiującą tylko wynik drużyn klubowych na szczeblu młodzieżowym, a nie wychowanie koszykarza wysokiej klasy. Na pewno ważna będzie popularyzacja koszykówki 3x3.
Szkolenie młodzieży w Polsce to problem? Jak pan ocenia tę sytuację?
- Myślę, że kultura fizyczna w Polsce przeżywa kryzys. Sport został wyparty przez gadżety, gry komputerowe i internet. Nie bez powodu Ministerstwo Sportu i Turystyki prowadzi akcję "Stop zwolnieniom z WF-u". Jeśli spojrzymy na tę sytuację globalnie, to w ogóle sport ma problem w naszym kraju. Jeśli popatrzymy na zawodników i nastolatków, którzy obecnie występują w reprezentacjach młodzieżowych, to nie odbiegamy daleko od innych krajów. Problemem wydaje się być moment przejścia z juniora do seniora. Jeszcze kilka lat temu absolwentom Szkoły Mistrzostwa Sportowego trudno było znaleźć miejsce w ekstraklasie. Często nie dostawali dużej liczby minut. Dziś jest inaczej. Kluby są bardziej otwarte i patrzą perspektywicznie.
Kazimierz Wierzbicki z Trefla Sopot bardzo często powtarza, że koszykówka powinna wrócić do szkół. Pan się zgodzi z tym stwierdzeniem?
- Jak najbardziej. PZKosz daje narzędzia i wspiera szkolenie centralne, czyli przyszłych reprezentacji młodzieżowych i seniorskich. Ostatnio odbyła się w Warszawie konwencja FIBA Europe U14, gdzie przyjechało ponad 70 trenerów z całej Europy. Wymieniano się opiniami, doświadczeniami. Nie mówimy tu tylko o mniejszych piłkach i niższych koszach. W Szwecji na przykład najmłodsi grają normalne mecze, ale bez wyniku. Nikt nie liczy wyniku, bo nie on jest najważniejszy. Wszyscy obecni na konwencji trenerzy podkreślali, że ich największym problemem jest dotarcie do szkół. W Polsce jest podobnie. 15 czy 20 lat temu były w szkołach SKS-y. Zajęcia pozalekcyjne, gdzie często grano w koszykówkę. Najzdolniejsi szli potem do klubów. Dziś zdarzają się sytuacje, że zajęć takich nie ma, bo nie ma pieniędzy dla nauczyciela, a dodatkowo dyrektor woli wynająć salę na zasadach komercyjnych. Stąd projekt PZKosz o nazwie SMOK, czyli Szkolny Młodzieżowy Ośrodek Koszykówki. To nowy projekt upowszechniania koszykówki realizowany wraz z Ministerstwem Sportu i Turystyki. Na razie prowadzimy pilotaż w czterech ośrodkach, ale mam nadzieję, że niedługo ruszymy z projektem SMOK-ów w każdym województwie.
Czy związek stara się o organizację jakieś większej imprezy?
- Nie jest tajemnicą, że FIBA Europe obiecała Ukrainie, że skoro nie może zorganizować przyszłorocznego EuroBasketu, to będzie gospodarzem mistrzostw w 2017 roku. Nie wiemy jaka sytuacja polityczna będzie wtedy wyglądać. Co się do tego czasu wydarzy? Ostatnio był w Warszawie prezydent FIBA Europe Turgay Demirel. Był pod wrażeniem Stadionu Narodowego i możliwości rozegrania tam meczu koszykówki. Myślę, że jeśli Ukraina nie będzie mogła zorganizować EuroBasketu za trzy lata, to my będziemy silnym kandydatem do organizacji tej imprezy.
Roman Ludwiczuk w wywiadzie dla SportoweFakty.pl zarzuca panu, że nie wycofał się pan z kandydowania, mimo że na horyzoncie pojawili się nowi kandydaci. Jak pan się do tego odniesie?
- Wraz z grupą ludzi cztery lata temu rozpoczęliśmy proces dobrych zmian w koszykówce. Z roku na rok ta grupa się powiększa. Nie zrezygnuję z kandydowania, bo zależy mi, aby wspólnie kontynuować tę pracę i realizować cele jakie sobie stawiamy.
- Uważam, że w pierwszej kolejności warto byłoby znaleźć nową formułę szkolenia wojewódzkiego. Mamy goto Czytaj całość