W piątkowy wieczór koszykarze Śląska ponieśli pierwszą porażkę w bieżącym sezonie Tauron Basket Ligi. Od pierwszych minut spotkania radomianie starali się narzucić swój styl gry, co połowicznie im się udało. - Rosa rozpoczęła mecz bardzo agresywnie, zwłaszcza w ofensywnej tranzycji. Pomimo iż wiedzieliśmy, że właśnie w tym elemencie rywal jest bardzo silny i może narobić dużo szkody, nie potrafiliśmy tego zatrzymać - przyznał na konferencji prasowej Emil Rajković.
[ad=rectangle]
Po przegranej w pierwszych dziesięciu minutach 24:29, kolejna część w wykonaniu wrocławian wyglądała już o wiele lepiej. - W drugiej kwarcie radziliśmy sobie dużo lepiej, do przerwy wynik oscylował wokół remisu - podkreślił szoleniowiec. Jego podopieczni nadrobili bowiem 2 punkty straty, przegrywając przy zejściu do szatni 38:41.
Do pewnego momentu gra wielokrotnych mistrzów Polski układała się dobrze. - W trzeciej części, przy stanie 52:53, złapaliśmy zadyszkę, nie mogąc przeciwstawić się gospodarzom. To był szok dla moich podopiecznych, ponieważ do tej pory nie znaleźli się w takiej sytuacji, aby stracić w łatwy sposób tyle punktów - zaznaczył Macedończyk.
W czwartej kwarcie Rosa nie pozostawiła jakichkolwiek złudzeń, która drużyna zasłużyła bardziej na wygraną. Triumfowała bowiem w tej części 23:11 i w całym pojedynku 84:65. - Musimy jak najszybciej zapomnieć o tej porażce. Myślę też, że końcowy wynik nie do końca odzwierciedla rzeczywisty obraz tego spotkania, ponieważ nasza obrona nie jest tak słaba, abyśmy tracili 84 "oczka" - zwrócił uwagę trener gości.
Opiekun Śląska wskazał również elementy czysto koszykarskie, które zadecydowały o niepowodzeniu w starciu otwierającym ósmą kolejkę. - Gospodarze mieli 22 asysty, my zaledwie 5. Ponadto mieliśmy 15 strat. To pokazuje, nad czym musimy popracować i co w naszej grze udoskonalić - zakończył Rajković.