Amerykanin nigdy nie ukrywał, że Słupsk jest dla niego miejscem szczególnym i że kiedyś jeszcze tam zagra. Jego powrót jednak ma miejsce w dość niespodziewanym momencie. Jak to się stało, że wrócił do klubu, z którego wypłynął na głębokie wody? - Marcin Sałata często dzwonił do mnie, rozmawialiśmy i pytał mnie, czy nie chciałbym wrócić. Słupsk jest moim drugim domem i zawsze się tutaj bardzo dobrze czułem. Kiedy tutaj grałem to wraz ze swoimi kolegami napisaliśmy historię tego klubu. Jestem bardzo zadowolony z tego, że tutaj wróciłem i nie ukrywam, że z nową drużyną chciałbym coś osiągnąć - powiedział Blassingame. [ad=rectangle]
Rozgrywający będzie musiał odnaleźć się w zupełnie nowej rzeczywistości, bowiem w zespole nie ma nikogo, kogo pamięta z czasów swoich występów w Czarnych. Mimo to pozostaje jednak optymistą. - Miałem okazję oglądać kilka meczów Czarnych z tego sezonu i mogę śmiało powiedzieć, że w drużynie są zawodnicy, którzy pasują do mojego stylu gry. Mamy tutaj zarówno strzelców, jak i zawodników, którzy lubią biegać do kontrataku, podobnie jak ja. Dodatkowo pracowałem z tą drużyną w wakacje, podczas okresu przygotowawczego, co także pomogło mi podjąć decyzję o moim powrocie. Znam tych chłopaków i wiem, że potrafią grać - zauważył 33-latek.
Filigranowy zawodnik dołączył do zespołu w momencie, kiedy ten potrzebuje zwycięstw jak tlenu. Ulubieniec słupskiej publiczności wierzy jednak, że te wraz z jego przybyciem się pojawią. - Już w tym sezonie ten zespół pokazał, że ma spory potencjał. Nawet jeżeli przegrywaliśmy mecze to były to nieznaczne porażki, gdzie brakowało jakichś małych detali. Oglądałem mecz z Anwilem, gdzie przez 37 minut byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem, ale w ostatnich 3 minutach zabrakło tego przywództwa, żeby ktoś wziął piłkę w ręce i w końcówce zagrał tak, jak trzeba. Stąd też w Słupsku pojawia się moja osoba. Mam tę charyzmę, naturalne przywództwo i zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby zespół zaczął wygrywać i poprawiać swój bilans - zakończył Blassingame.