Koszykarze PGE Turowa Zgorzelec skutecznie "wybili z głowy" grę Qyntelowi Woodsowi w niedzielnym spotkaniu 11. kolejki Tauron Basket Ligi. Amerykaninem świetnie "zajął się" jego rodak - Chris Wright, który udowodnił, że nie tylko "fruwa" nad obręczami, ale także świetnie pracuje w defensywie. Nowy nabytek PGE Turowa był przygotowany na niemal każde zagranie lidera Akademików. Umiejętnie wytrącał z równowagi Woodsa, który z każdą minutą był coraz bardziej sfrustrowany.
- Wiedziałem jakie są atuty Woodsa i jak można się temu przeciwstawić. Byłem na to przygotowany. Cieszę się, że udało mi się zrobić dobrą robotę, a mój zespół wygrał - mówił po meczu sam zainteresowany.
[ad=rectangle]
W pierwszej połowie zawodnik popisał się efektownym blokiem na amerykańskim liderze AZS Koszalin, który gdy tylko wchodził pod kosz, to skupiał na sobie całą uwagę defensywy PGE Turowa. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że zgorzelczanie byli świetnie przygotowani na Woodsa. Pomoc wysokich graczy (Damian Kulig, Ivan Zigeranovic) w drugiej linii funkcjonowała bardzo przyzwoicie. W całym meczu mistrzowie Polski zapisali na swoim koncie sześć bloków (trzy na Woodsie).
- Chris wykonał kawał świetnej roboty w obronie przeciwko Woodsowi. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że to w dużej mierze jego zasługa, że zatrzymaliśmy lidera AZS Koszalin. On nie grał tak, jak do tego przyzwyczaił w poprzednich meczach - zaznaczył Michał Chyliński, który bardzo docenił pracę obronną Chrisa Wrighta.
Woods co prawda zdobył 15 punktów, lecz grał nieefektywnie, często forsował rzuty. Po spotkaniu lider AZS podkreślał, że takie mecze nie mogą mu się więcej przydarzać.