Bilans zespołu mógłby być zupełnie inny - wywiad z Dominique Johnsonem, obrońcą Jeziora Tarnobrzeg

- Szkoda tych trzech meczów przegranych w końcówkach. Bilans zespołu mógłby być zupełnie inny - mówi Dominique Johnson, który rzucił Anwilowi 25 punktów, ale jego Jezioro przegrało we Włocławku.

Michał Fałkowski: Kolejny mecz i kolejna przegrana w końcówce.

Dominique Johnson: Niestety. To już trzecie takie spotkanie, w którym mamy szansę na zwycięstwo, ale w najważniejszym momencie popełniamy błędy. Nie umiemy zakończyć spotkania, nie umiemy go zamknąć. W środku starcia, w drugiej, trzeciej kwarcie gramy raz lepiej, raz gorzej, ale jest dość stabilnie. Natomiast problemy mamy z końcówkami. Szkoda, bo bilans zespołu mógłby być zupełnie inny.
[ad=rectangle]
Macie bardzo wąską rotację. Może to jest przyczyna? W końcówkach meczu nie starcza wam sił?

- Gramy siódemką zawodników zwyczajowo i problemy zaczynają się, gdy ktoś ma kłopoty z przewinieniami. W meczu z Anwilem za faule spadł Craig (Williams - przyp. M.F.), ale również ja złapałem cztery przewinienia i musiałem uważać. Energia w nas jest, determinacja też, ale czasami rzeczywiście po ludzki przegrywamy z tym, że nie możemy bronić tak mocno, jakbyśmy chcieli, bo musimy uważać na faule.

Klub potrzebuje wzmocnień?

- To nie jest do mnie pytanie. Powiedziałem - grając tak wąską rotacją, mamy czasami problemy, ale nigdy nie zdarzyło się tak, żebyśmy przez tę liczbę minut, którą każdy z nas otrzymuje, narzekali na zmęczenie przed kolejnym meczem. Od kolejki do kolejki mamy sześć-siedem dni i jesteśmy w stanie wypocząć i odpowiednio się zregenerować. Problem zaczyna się pod koniec spotkania i często kosztuje nas zwycięstwo.

Jakakolwiek kontuzja może być dla was gwoździem do trumny.

- Bardzo się tego boimy, ale... przyznam szczerze, każdy z nas zmaga się z jakimiś drobnymi urazami. To jednak normalne w koszykówce.

Ty spędzasz w grze ponad 35 minut w każdym meczu…

- Nie czuję się zmęczony jeśli o to pytasz. Gram tyle, bo zespół mnie potrzebuje.

Dominique Johnson rzucił 25 punków Anwilowi Włocławek
Dominique Johnson rzucił 25 punków Anwilowi Włocławek

Zespół potrzebował cię bardzo mocno w czwartej kwarcie w meczu z Anwilem Włocławek. Uruchomiłeś się niesamowicie - 11 punktów z rzędu, 14 w ciągu trzech minut.

- Zrobiłem to, co wszyscy w moim zespole chcieli, żebym zrobił. Jestem strzelcem, trzeba było trafiać. Przecież jestem liderem, kto ma zdobywać punkty, jak nie ja? Szkoda tylko, że nie przełożyło się to na wygraną.

W czwartej kwarcie przegrywaliście już różnicą 17 punktów, 54:71…

- Pytasz o zwątpienie? Gram już tyle lat w koszykówkę, że coś takiego jak zwątpienie u mnie nie istnieje. Nauczyłem grać się do samego końca, do ostatniej syreny i dzięki temu wygrałem już wiele spotkań, które były "przegrane". Nie ma w tym nic nadzwyczajnego jednak. Taka jest koszykówka, to wpaja się nam od zawsze.

[b]

Święta spędzisz w Tarnobrzegu. Przeżywając i rozpamiętując trzy ostatnie porażki?[/b]

- Święta Bożego Narodzenia to coś znacznie większego, niż koszykówka...

…to samo powiedział Josh Miller.

- Bo to prawda. Te święta to najbardziej nastawiony na rodzinę okres w całym roku kalendarzowym. Każdy ma jakąś pracę i każdy ma jakieś problemy. Ale w czasie świąt liczy się tylko rodzina. Jeśli przychodzisz do domu, to twoich dzieci nie interesuje, że przegrałeś jakiś tam mecz, czy nawet trzy mecze. Ich to nie obchodzi, oni chcą mieć uśmiechniętego tatę w święta. I każdy musi nauczyć się oddzielać pracę od świąt.

Na pewno żałujesz, że nie spędzisz świąt w Stanach Zjednoczonych?

- Jest jak jest, co mogę powiedzieć...

Kiedyś liga tak układała terminarz, by koszykarze mogli wrócić do domów na święta. W kalendarzu znajdowała się po prostu przerwa świąteczno-noworoczna i po kolejce przedświątecznej następna była grana dopiero w nowym roku.

- Tak byłoby najlepiej... Ale z drugiej strony. Koszykarze, czy ogółem sportowcy, decydując się na taką pracę, mają świadomość tego typu sytuacji.

Komentarze (0)