Michał Fałkowski: Kontrolowaliście w pełni to spotkanie, ale w czwartej kwarcie zrobiło się gorąco.
Aleksandar Mladenović: Tak, to było niepotrzebne. Kontrolowaliśmy ten mecz właściwie bez żadnych problemów, ale nagle straciliśmy grunt pod nogami. Anwil doszedł na kilka punktów i rzeczywiście zrobiło gorąco. Na szczęście szybko obudziliśmy się z tego snu i wygraliśmy mecz.
[ad=rectangle]
Spodziewałeś się takiego przebiegu spotkania i np. tego, że już po pierwszej kwarcie będziecie mieć 15 punktów przewagi?
- Niekoniecznie może spodziewałem się, ale miałem świadomość tego, wszyscy w zespole mieliśmy, że jesteśmy faworytem tego spotkania i musimy wygrać. Tym bardziej, że w poprzedniej kolejce tuż przed świętami przegraliśmy w Dąbrowie Górniczej mecz, który zdecydowanie powinniśmy zwyciężyć.
Tamta porażka zepsuła wam nieco okres świąteczny, ale w nowy rok wejdziecie w dobrym humorach.
- Na pewno świąt nie mieliśmy udanych. Nie chcę powiedzieć, że były one zrujnowane, ale po tej porażce w Dąbrowie Górniczej chcieliśmy jak najszybciej rozegrać kolejne spotkanie, by zmazać tę plamę. Tamta przegrana to był wypadek przy pracy i o świętach nikt z nas nie myślał. Koncentrowaliśmy się tylko na tym, co możemy poprawić, przez święta myśleliśmy tylko o tym, żeby ostro potrenować i wygrać kolejny mecz. I teraz na szczęście wszystko wróciło do normy.
[b]
W czwartej kwarcie Anwil zminimalizował straty z 20 do sześciu punktów. Uznaliście, że mecz jest wygrany?
[/b]
- Być może trochę tak właśnie było. Gdzieś rozluźniliśmy się i chyba uwierzyliśmy, że mecz jest już wygrany. Ale, tak jak już powiedziałem, po kilku minutach wróciliśmy do właściwego rytmu i wygraliśmy mecz zasłużenie.
19 punktów różnicy to adekwatna dysproporcja między obiema drużynami?
- Myślę, że na ten moment jesteśmy zdecydowanie lepszym zespołem niż Anwil i to pokazaliśmy w tym meczu. Nie powiem, że włocławianie są słabi, ale na pewno są w innym miejscu, niż my i potrzebują jeszcze sporo czasu na złapanie właściwego rytmu.
Gdybyś miał wybrać jeden, kluczowy element, dzięki któremu Śląsk pokonał Anwil, co by to było?
- Agresywność. Doskonale wiedzieliśmy o tym, że Anwil ma krótką ławkę i właściwie to trener Predrag Krunić rotuje tylko siódemką zawodników. Wiedzieliśmy, że jeśli tylko uderzymy na nich mocno od samego początku, to będzie nam łatwiej. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że jeśli zachowamy wysoką intensywność gry, to nie będą mieli sił na wyrównaną rywalizację przez 40 minut.
Śląsk już po pierwszej kwarcie miał na swoim koncie dziewięć asyst. Anwil na koniec spotkania - osiem...
- Teamwork to zdecydowanie nasza siła. Czasami popełniamy proste błędy, tak jak w podczas meczu z MKSem, ale generalnie staramy się dzielić piłką, szukamy najlepszych opcji i to później widać w statystykach.