Najsłabszy mecz sezonu Mitchella? "To tylko jednorazowa wpadka"

Bez skutecznej gry Kwamaina Mitchella Polfarmex Kutno nie mógł liczyć na zwycięstwo we Włocławku. W zespole beniaminka mają nadzieję, że to tylko jednorazowa wpadka gracza, niż początek kryzysu.

Aż 18 rzutów oddał w meczu z Anwilem Włocławek Kwamain Mitchell. Lider Polfarmexu Kutno i najlepszy strzelec Tauron Basket Ligi trafił jednak tylko siedem prób i choć starcie zakończył jako najskuteczniejszy zawodnik gości (16 oczek), to jednak nie mógł powiedzieć po zakończeniu spotkania, że zagrał dobre zawody. 
[ad=rectangle]
- Uważam, że nie byliśmy odpowiednio przygotowani na Anwil. Myślę, że nie weszliśmy w to spotkanie dobrze mentalnie. Sam nie przegrałem tego meczu. Przegraliśmy go jako zespół. Wygrywamy i przegrywamy jako zespół, więc nie ma co patrzeć na porażkę w ten sposób - mówił po tamtym pojedynku Amerykanin i choć rzeczywiście, porażkę zanotowała cała drużyna, a nie tylko on sam, to właśnie na jego barki spada w pierwszej kolejności odpowiedzialność za wynik. Z drugiej strony, w trakcie całego sezonu Mitchell miał zdecydowanie więcej pozytywnych, niż negatywnych spotkań, więc na bicie o alarm jest zdecydowanie za wcześnie.

- To chyba pierwszy tak nieudany występ Mitchella w tym sezonie. Owszem, miał słabsze mecze, ale chyba nigdy aż tak słabego. Kompletnie nic mu nie szło, a do przerwy wyglądało to wręcz tragicznie. Mimo wszystko jednak nie uważam byśmy mieli powód do zmartwienia na dłuższą metę. Kwamain w każdym spotkaniu jest naszą główną postacią, akurat tak słaby mecz wypadł przeciwko Anwilowi - skomentował występ swojego zawodnika trener Jarosław Krysiewicz.

Zarówno sam Amerykanin, jak i reszta jego kolegów z drużyny zdają sobie sprawę z tego, że wszyscy rywale Polfarmexu nastawiają się przede wszystkim na defensywę przeciwko Mitchellowi. Gdy rozgrywający został wyłączony przez Deontę Vaughna we Włocławku, nie znalazł się jednak nikt, kto umiałby wziąć na swoje barki ciężar gry w ataku.

- Czy ja wiem, czy Deonta mnie zaskoczył? Na pewno zaskoczył mnie grą w ataku. Był bardzo skuteczny, dobrze kreował grę i trzymał tempo grania. Ale czy zaskoczył mnie grą w obronie przeciwko Mitchellowi? Nic nie ujmując Amerykaninowi z Włocławka, ale myślę, że to bardziej Kwamain miał po prostu słabszy dzień. Do tej pory zawsze sobie radził z tym, że rywale skupiają się głównie na nim, ale przeciwko Anwilowi te rzuty, które zazwyczaj wpadają do kosza, nie chciały wpadać - tłumaczył swojego playmakera Krysiewicz.

Za Mitchellem przemawia sekwencja wydarzeń. Po słabszym meczu przeciwko AZS Koszalin (13 punktów, 4/11 z gry, siedem strat), zagrał bardzo dobrze z Asseco Gdynia (26 punktów, 11/18 z gry, siedem asyst). Po kolejnym niemrawym występie przeciwko Treflowi Sopot (13 punktów, 5/14 z gry, choć też pięć asyst), zrehabilitował się w Zielonej Górze (19 oczek, 8/13 z gry, ale też nie ustrzegł się pięciu strat).

- Martwiłbym się bardziej, gdyby nagle zmieniła się cała gra Mitchella. Ale nie. On we Włocławku brał te same rzuty, które zazwyczaj oddaje. Po penetracji, kiedy szuka kontaktu z rywalem, zazwyczaj trafia. Przeciwko Anwilowi nie trafiał, a w dodatku pudłował nawet z linii osobistych. Miał po prostu słabszy dzień, źle rozpoczął nowy rok, ale myślę, że to jednorazowa wpadka i w kolejnym meczu wróci do swojej normalnej dyspozycji - zakończył trener Polfarmexu.

W najbliższy weekend kutnianie zmierzą się z niedawnym 1-ligowym przeciwnikiem, Polskim Cukrem Toruń, w meczu, który z pewnością przybliży zwycięską drużynę w kierunku play-off. Polfarmex licząc na wygraną, musi liczyć również na powrót do formy Mitchella.

Komentarze (0)