Paweł Zmarlak: Trzy pierwsze kwarty wyglądały strasznie, przygnębiająco
Po trzech odsłonach zanosiło się na pewny triumf Asseco. Jednak MKS odrobił wysokie straty i triumfował! - Dobrze, że udało nam się ten okres nadrobić z nawiązką - przyznał kapitan drużyny
Zwycięzców się nie ocenia, lecz nie sposób zapomnieć o fatalnym wejściu w mecz Zagłębiaków, którzy po nieco ponad trzech minutach przegrywali 0:10, a ich gra zupełnie się nie zazębiała. Czy na tak słaby początek miała wpływ dłuższa przerwa MKS-u? W wyniku przełożenia meczu z AZS-em Koszalin (odbędzie się on 13 stycznia) dąbrowianie mieli bowiem dwutygodniową przerwę w rozgrywaniu spotkań.
- Myślę, że nie miało to większego znaczenia, gdyż cały czas byliśmy w treningu. Mieliśmy jeden dzień więcej przerwy, jednak trudno zrzucać na to winę za nasze zamulenie w tych trzech odsłonach. Najważniejsze jest to, że ta ostatnia część była pokazem naszej dobrej gry. Udało nam się wyciągnąć trudny mecz - podkreślił kapitan MKS-u.
Gdy koszykarze złapali wiatr w żagle, do boju zagrzewali ich kibice, którzy najważniejsze momenty konfrontacji oglądali na stojąco, zagłuszając grupę fanów Asseco. - Dzięki kibicom żyjemy w tych końcówkach meczów. Było to widać w spotkaniu z Asseco, a także we wcześniejszym ze Śląskiem (MKS wygrał po dogrywce - przyp. red.). Jesteśmy pod dużym wrażeniem, że nas tak wspierają, czujemy tę ich moc, mamy nadzieję, że z każdym kolejnym meczem będzie lepiej - zaznaczył.
Ken Brown: Powiedzieliśmy sobie, że nie chcemy więcej przegrywać domowych meczów