Łukasz Wiśniewski zbiera oferty i czeka na list czystości
Po kilku dni Łukasz Wiśniewski nie jest już graczem PGE Turowa Zgorzelec. Póki co koszykarz nie znalazł jeszcze nowego pracodawcy, gdyż w dalszym ciągu czeka na list czystości.
- Każdy ma prawo do oceny czy coś jest białe czy czarne. Rozmawialiśmy o tym z prezesem Łuczakiem jeszcze w poniedziałkowe popołudnie. Oficjalnie. Na ten moment wystosowaliśmy prośbę o wydanie listu czystości jako kontynuację złożonego przez nas w poniedziałek tj. 5 stycznia, oświadczenia w formie zgodnej z zapisami umów. Skorzystaliśmy z tych szczegółów i Łukasz zakończył swój pobyt w Zgorzelcu - powiedział agent gracza, Grzegorz Piekoszewski.
Przed wyjazdem z przygranicznego miasta, Wiśniewski pożegnał się ze swoimi kolegami z drużyny, a także ze sztabem trenerskim. - Przyznam, że odejście Łukasza to dla mnie zaskoczenie. Sprawa jest jednak zbyt świeża, by móc ją szerzej komentować. Łukasz podjął taką decyzję i trzeba ją uszanować. Nie chcę mówić o szczegółach sytuacji. Dla mnie Łukasz zawsze był jednym z najlepszych polskich graczy i wymiernie pomógł zespołowi zdobyć mistrzostwo Polski w zeszłym sezonie. Życzę mu wszystkiego najlepszego gdziekolwiek dalej będzie grał - skomentował rozstanie z Wiśniewskim trener PGE Turowa, Miodrag Rajković.Gdzie zagra 30-letni zawodnik, jeszcze nie wiadomo. Wiśniewski, ani jego agent nie chcą zabierać głosu na ten temat. Niemniej wiadomo, że gracz na brak ofert i zainteresowania nie narzeka. W swoim zespole z chęcią widziałby go jego były trener (Polpharma Starogard Gdański oraz PBG Basket Poznań), czyli Milija Bogicević. Serb prowadzi obecnie Polski Cukier Toruń, czyli klub z rodzinnego miasta Wiśniewskiego. Ponadto, nieoficjalnie wiadomo, że graczem zainteresowani są jego dwaj byli pracodawcy, AZS Koszalin i Trefl Sopot oraz beniaminek King Wilki Morskie Szczecin.
Póki jednak rzucający obrońca nie będzie miał w rękach listu czystości, nie będzie mógł podpisać żadnego kontraktu. Prośba o wydanie listu czystości trafiła na biurko prezesa PGE Turowa w środę, a klub ma siedem dni na reakcję.
- Zawodnik przed wyjazdem ze Zgorzelca podziękował za współpracę kolegom z drużyny i zarządowi, miał okazję podziękować także trenerowi Rajkoviciowi. Wiem, że spotkało się to z podobna reakcją z drugiej strony. Chwil, emocji, sukcesów, które przeżył w Zgorzelcu nikt mu nie odbierze. Liczę, że nie będzie konieczności rozstrzygania szczegółów publicznie, bo nie powinno być to nikogo intencją. Dodatkowo sąd lub FIBA w tym wypadku to dla nas ostateczność, ale współpracująca z nami kancelaria prawna jest gotowa do poprowadzenia dalej tej sprawy - zakończył Piekoszewski.
Olek Czyż już w Zgorzelcu. "On nie musi grać świetnie już teraz"