Washington Wizards ograli Chicago Bulls, wielki mecz Marcina Gortata!

W piątek efektowny i efektywny występ zaliczył Marcin Gortat! Washington Wizards nie pozostawili złudzeń Chicago Bulls, a Polak przewodził swojej drużynie w ilości zdobytych punktów oraz zbiórek!

Patryk Pankowiak
Patryk Pankowiak
Marcin Gortat nie ustrzegł się błędów, takich jak chociażby nieudana próba wsadu sam na sam z koszem, faul w ataku czy słaba skuteczności na linii rzutów wolnych, ale w sumie bezapelacyjnie rozegrał jedno z najlepszych spotkań w trwających rozgrywkach. Partnerzy z drużyny "dokarmiali" Polaka podaniami, a ten odpłacił się im zdobywając 21 punktów i 13 zbiórek, trafiając 10 na 16 oddanych prób z pola. Łodzianin spędził na placu boju 38 minut, a dodatkowo miał też asystę, dwa bloki i dwie straty.
Gdyby 30-latek umieścił w koszu wszystkie pięć wykonywanych rzutów osobistych (trafił tylko raz), ustanowiłby swój nowy rekord sezonu. Ostatecznie nie udało mu się podrasować najlepszego osiągnięcia, ale środkowy i tak może mieć spore powody do zadowolenia. Gortat zapisał na swoim koncie już 12. double-double, a w meczu przeciwko sześciokrotnym mistrzom NBA popisał się również kilkoma efektownymi zagraniami. Fanów zgromadzony w Verizon Center z miejsc poderwał chociażby jego efektowny blok. W trzeciej kwarcie na Polaka "nadział się" Derrick Rose!

Washington Wizards górowali nad rywalami już w premierowej partii, która padła ich łupem w stosunku 30:13. Choć przewaga stołecznych w pewnym momencie stopniała nawet do siedmiu oczek, gospodarze przed zmianą stron prowadzili 60:42. W końcówce pierwszej połowy trzy szybkie skuteczne akcje zaliczył John Wall, trójkę dorzucił Bradley Beal, a ostatnie punkty dla gospodarzy w tym fragmencie zdobył polski rodzynek, Marcin Gortat.

Obraz gry po zmianie stron nie uległ diametralnej zmianie. Gorąco zrobiło się, gdy Chicago Bulls notując serię 10:0 doprowadzili do stanu 66:72, lecz na reprezentantów stołecznego klubu podziałało to tylko mobilizująco. Czarodzieje momentalnie odżegnali niebezpieczeństwo - dwukrotnie zza linii 7 metrów i 24 centymetrów przymierzył wówczas Rasual Butler!

Przyjezdnym z Illinois nie można odmówić ambicji, ale Byki tego dnia były po prostu bezradne wobec świetnej koszykówki Wizards, którzy triumfowali ostatecznie 102:86. Podopieczni Toma Thibodeau trafili tylko 38,6-procent rzutów z gry i zaliczyli 16 drużynowych asyst - rywale aż 27. - Sposób w jaki gramy jest uciążliwy, to niepokojące - przyznał szkoleniowiec Bulls. W piątek fatalny występ zaliczył Jimmy Butler. 25-latek przestrzelił 10 prób z pola, notując 10 oczek i 4 straty. Lepiej spisywali się Derrick Rose czy Pau Gasol. MVP z 2011 roku nie zachwycił skutecznością (1/7 za 3), ale skompletował 19 punktów. 12 oczek i 13 zbiórek zgromadził Hiszpan, a cztery trójki trafił wchodzący z ławki Aaron Brooks. Tego dnia do osiągnięcia sukcesu, było to jednak zdecydowanie za mało.
Marcin Gortat zaaplikował Bulls 21 punktów i 13 zbiórek! Marcin Gortat zaaplikował Bulls 21 punktów i 13 zbiórek!
John Wall po raz pierwszy pokonał w bezpośrednim starciu Rose'a, a jego drużyna zrewanżowała się Bykom za porażkę z 23 grudnia ubiegłego roku. Washington Wizards zanotowali 25. zwycięstwo w trwającej kampanii, a już trzecie z rzędu, awansując na fotel wicelidera Konferencji Wschodniej! Tuż za nimi plasują się Toronto Raptors (24-11) oraz Chicago Bulls (25-12).

W szeregach stołecznych trudno szukać jednej, wiodącej postaci. Oprócz Gortata, dobrze spisywali się między innymi John Wall, Bradley Beal czy Nene Hilario. Rozgrywający uzbierał 16 punktów i 12 asyst, a 11 piłek z tablic zebrał Brazylijczyk, który dorzucił też 15 oczek. Cenne 13 punktów skompletował rezerwowy, Rasual Butler, a 17 miał ich wspominany wyżej Beal.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×