Już po pierwszej kwarcie zielonogórzanie trafili do podopiecznych Miodraga Rajkovicia 11 punktów. Kolejna odsłona zakończyła się remisem. - W pierwszej połowie rywale rzucili nam 49 punktów, co absolutnie nie pasuje do naszej gry. Trzeba też powiedzieć, że w pierwszej połowie Collins i Kulig rzucili wiele punktów z trudnych pozycji, PGE Turów po prostu dobrze zaczął ten mecz - skomentował Aaron Cel.
[ad=rectangle]
Po przerwie w koszykarzy Stelmetu Zielona Góra wstąpiły nowe siły. Dzięki zdecydowanie lepszej obronie, wicemistrzowie Polski wyszarpali zwycięstwo nad PGE Turowem Zgorzelec. - Mecz nigdy nie kończy się przed ostatnim gwizdkiem. Chodzi o to, by nie panikować, wierzyć w siebie i walczyć do końca, do ostatniej sekundy. My tak zrobiliśmy i udało się wygrać, z czego bardzo się cieszymy. Trener powiedział nam w przerwie, byśmy nie panikowali, że 20 minut to jeszcze dużo czasu. Mieliśmy grać twardziej w obronie i to wykonaliśmy, przez co wygraliśmy. Lepsza obrona była kluczem do zwycięstwa - dodał skrzydłowy biało-zielonych.
Bohaterem ekipy z Winnego Grodu był Russell Robinson, którego skuteczne akcje w decydującej kwarcie niedzielnego spotkania znacznie pomogły Stelmetowi w odniesieniu zwycięstwa. - Dobrze go znam, to bardzo dobry zawodnik. Gdy grałem z nim w Turowie i doszliśmy do finału, to był on bardzo ważnym elementem zespołu. Mieliśmy wtedy młodą drużynę, mały budżet i ludzie się tego nie spodziewali. Robinson był wtedy bardzo ważnym zawodnikiem. Osobiście myślałem, że będzie w gorszej formie i trzeba będzie poczekać miesiąc, by wrócił do swojej najlepszej gry. Fajnie, że szybko wkręcił się do drużyny. To bardzo mądry koszykarz i jest bardzo przydatny w obronie, co jest nam potrzebne - przyznał reprezentant Polski.
Emocjonujące spotkanie w hali Centrum Rekreacyjno-Sportowego oglądał komplet publiczności. - Gdy kibice w ostatniej kwarcie wstali i głośno dopingowali, to gospodarzy ciężko jest pokonać. Chcę im podziękować, bo była pełna hala i cudowna atmosfera, co nam bardzo pomaga - zakończył Aaron Cel.