Do odbudowy potęgi jeszcze daleka droga - rozmowa z Cezarym Trybańskim, środkowym Legii Warszawa

Legioniści w bieżącym sezonie spisują się dobrze. Jednym z liderów drużyny jest Cezary Trybański, który w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl mówił nie tylko o Legii, ale również o Marcinie Gortacie.

Olga Krzysztofik: To spotkanie z Zagłębiem było prawdziwym meczem walki, mimo że kibiców obu klubów, jak wiadomo, łączy przyjaźń.

Cezary Trybański: Tak, jak pani zauważyła. Na trybunach był to mecz przyjaźni, natomiast na boisku typowy mecz walki do ostatniego gwizdka. Niestety, to nie my wygraliśmy tę walkę. W takich końcówkach powinniśmy przechylać szalę zwycięstwa na naszą stronę.
[ad=rectangle]
Nawiążę do pańskiej przeszłości, tej związanej z NBA. To doświadczenie i spokój wyniesione z gry w tej lidze pomaga w grze w tak nerwowych końcówkach, jak ta w meczu z Zagłębiem?

- Nie przesadzajmy, w NBA nie grałem aż tak dużo. Zdecydowanie więcej dały mi występy w D-League, gdzie rozegrałem wiele meczów, w których decydował ostatni rzut. Występy za oceanem dały mi bardzo dużo, zbierałem tam cenne doświadczenie, które teraz pomaga mi w meczach w barwach Legii.

Nierozerwalnie związana jest z panem taka łatka pierwszego Polaka w NBA. Gdy ludzie myślą Legia Warszawa, na myśl nasuwa im się od razu nazwisko Cezary Trybański.

- Jest to bardzo pozytywna łatka. Cieszę się, że to właśnie ja byłem pierwszym Polakiem w NBA i przez kilka lat mogłem być częścią najlepszej ligi świata. Legia Warszawa to jednak nie tylko i wyłącznie Cezary Trybański. Koszykówka jest grą zespołową, a o zwycięstwach decyduje dobra dyspozycja całej drużyny.

Teraz zaangażował się pan w projekt odbudowy potęgi Legii. Patrząc z perspektywy tabeli można powiedzieć, że zmierza on w dobrym kierunku?

- Gramy dobrze, ale nie możemy sobie pozwolić na takie porażki, jak z Zagłębiem Sosnowiec. Czasami, brakuje nam utrzymania koncentracji przez całe spotkanie, co jest główną przyczyną straty punktów. Jako zespół, systematycznie się zgrywamy, ponieważ na początku sezonu nasza gra nie wyglądała idealnie i władze klubu dokonały kilku korekt w składzie. Teraz jest lepiej, ale nadal czegoś nam brakuje. Musimy ciężko pracować i sukcesywnie iść do przodu.

Ale patrząc z perspektywy całego sezonu wasze występy można ocenić pozytywnie.

- Myślę, że tak, biorąc pod uwagę kontuzje czy choroby, jakie nas dopadły w tym sezonie. Jesteśmy w czołówce tabeli I ligi, ale do odbudowy potęgi Legii Warszawa jeszcze daleka droga, ponieważ jest to długofalowy proces. Ciągle nad tym pracujemy i jest to nasz cel.

Plasujecie się w czołówce tabeli, jesteście zaangażowani w walkę o awans do TBL. Wybiegając nieco dalej w przyszłość można powiedzieć, że ten awans jest bliżej lub dalej?

- Awans do ekstraklasy będzie naszym celem w przyszłym sezonie, na stulecie klubu. W obecnych rozgrywkach, mamy dawać z siebie wszystko w każdym spotkaniu i zgrywać się ze sobą. Nie myślimy teraz o awansie. Po sezonie zasadniczym, chcemy być w pierwszej "czwórce". W fazie play-off, wszystko będzie możliwe.

Cezary Trybański trzyma kciuki za występ Marcina Gortata w Meczu Gwiazd NBA
Cezary Trybański trzyma kciuki za występ Marcina Gortata w Meczu Gwiazd NBA

Jesteście w trakcie rozgrywania domowych meczów na Torwarze.

- Tak. Mecze rozgrywamy na Torwarze, trenujemy na innym obiekcie. Przed nami jeszcze spotkania z SKK Siedlce i AZS Politechniką Poznań. Dla nas, nie jest to łatwa sytuacja, ponieważ nie mamy okazji poznać w pełni meczowej hali i nie gra nam się tam łatwiej niż przeciwnikom. Przewagę daje nam jednak kapitalny doping naszych kibiców, których na Torwarze jest zdecydowanie więcej niż w Wilanowie.

Czyli można powiedzieć, że straciliście atut własnego parkietu?

- Tak naprawdę, od początku sezonu nie mamy atutu własnego parkietu. Trenujemy w naszej hali na Bemowie, gdzie trwa remont, a gościnnie występujemy w Wilanowie lub na Torwarze.

Trwa głosowanie do Meczu Gwiazd NBA, a także trwa narodowa mobilizacja związana z głosowaniem na Marcina Gortata.

- Bardzo fajnie, że jest taka akcja. Często, w luźnych rozmowach z dziennikarzami jestem pytany o to, czy Marcin zasłużył czy też nie na występ w Meczu Gwiazd. Tu nie chodzi o to, czy zasłużył czy nie, nie rozpatrujmy tego w tych kategoriach. Mamy możliwość wysłania naszego rodaka na ten mecz, więc zróbmy to, zmobilizujmy się i głosujmy na niego. Jego występ w Meczu Gwiazd byłby wielkim wydarzeniem dla fanów koszykówki, a także przyczyniłby się do popularyzacji
tego sportu w naszym kraju. Gdy trafiłem do NBA, podobna akcja była związana z Yao Mingiem, który dopiero zaczynał tam swoja karierę. Dostał się do Meczu Gwiazd między innymi dzięki ogólnonarodowej mobilizacji wśród Chińczyków, którzy na niego głosowali.

Ale myśli pan, że w Polsce jest możliwa mobilizacja na aż tak dużą skalę?

- Trzymam kciuki za to, żeby Marcin Gortat wystąpił w Meczu Gwiazd. On wykonuje świetną robotę w Washington Wizards, prezentuje się z dobrej strony. Gdyby Marcin zagrał w Meczu Gwiazd, to byłaby to fajna sprawa nie tylko dla niego samego, ale również dla nas, fanów koszykówki.

Na koniec zapytam o pańską rolę w szatni Legii. Czy ze względu na doświadczenie jest pan dla kolegów z drużyny kimś w rodzaju mentora?

- Traktuję innych tak, jak sam chciałbym być traktowany. Staram się wypełniać swoje zadania najlepiej, jak potrafię i w miarę możliwości dzielić się swoim doświadczeniem. Nie czuję się mentorem. Każdy z zawodników ma inne doświadczenia i chodzi o to, żeby znaleźć "złoty środek", a w szatni, na meczach i na treningach umiejętnie się uzupełniać.

Źródło artykułu: