Jarosław Krysiewicz: Trener Rajković nie jest zbyt szczęśliwy

- Myślę, że trener Rajković nie jest zbyt szczęśliwy, że tak długo musiał grać z nami swoimi podstawowymi zawodnikami - powiedział po porażce z PGE Turowem, trener Polfarmexu Jarosław Krysiewicz.

Polfarmex Kutno nie był faworytem w starciu z PGE Turowem Zgorzelec. Beniaminkowi Tauron Basket Ligi, choć w pierwszym spotkaniu obu zespołów przegrał różnicą tylko dwóch punktów 89:91, mało kto dawał szansę w niedzielnym spotkaniu i po 40 minutach rzeczywiście lepsza okazała się ekipa mistrza Polski, 83:70. Mimo to jednak opiekun kutnowskiego zespołu mógł być zadowolony z gry swoich podopiecznych.
[ad=rectangle]
- Rozegraliśmy niezłe zawody jako całokształt. Myślę, że trener Rajković nie jest zbyt szczęśliwy, że tak długo musiał grać z nami swoimi podstawowymi zawodnikami przed bardzo ważnym meczem z Lietuvosem Rytas Wilno w EuroCup (słowa padły tuż po spotkaniu ligowym, nieznany był wówczas wynik środowego starcia mistrza Polski - przyp. M.F.) - stwierdził Jarosław Krysiewicz, trener Polfarmexu. PGE Turów nie miał większych problemów z wypracowaniem sobie przewagi na początku meczu, ale kutnianie grali na tyle ambitnie, iż w trzeciej kwarcie doprowadzili do stanu 51:54, a w czwartej - 65:70. W kluczowych momentach górowali jednak rywale.

- To jeden z niewielu meczów w sezonie, po których mam wrażenie, że nie przegraliśmy go obroną, a atakiem. W decydujących momentach - gdy wydawało się, że możemy dojść rywala, podejmowaliśmy złe decyzje i przez to przeciwnik mógł złapać oddech - komentował Krysiewicz, mając na myśli zbyt pochopną grę swoich zawodników. Frustrował głównie Kwamain Mitchell (tylko 2/11 z gry), a Kamil Łączyński - choć w drugiej połowie przymierzył cztery z sześciu rzutów za trzy - ogółem spudłował więcej prób, niż trafił (6/15).

Grający pewniej i bardziej stabilnie, PGE Turów każdorazowo był w stanie odbić się, gdy gospodarze zbliżali się na dystans jednego-dwóch celnych rzutów. Nie zdeprymował ich nawet brak Mardy'ego Collinsa w drugiej połowie meczu, tuż po tym jak Amerykanin otrzymał dwa przewinienia techniczne.

- Taka ekipa jak PGE Turów wykorzystywała natychmiast nasze straty. Robiła przechwyt, wyprowadzała kontrę i punktowali. Mimo wszystko jednak muszę powiedzieć, że moi gracze dali całe swoje serce, włożyli wiele sił w ten mecz i ogółem możemy być zadowoleni. Teraz musimy utrzymać koncentrację i wyjść ze spotkania z Lublinem zwycięsko - zakończył Krysiewicz.

W najbliższy weekend Polfarmex zmierzy się z innym beniaminkiem, Wikaną Start, na wyjeździe.

Komentarze (0)