Królowie własnego parkietu - relacja z meczu Sokół Łańcut - GKS Tychy
Pierwsze minuty sobotniej konfrontacji w Łańcucie były bardzo wyrównane, ale także równie nerwowe. Koszykarze obu drużyn mieli spore problemy w ataku, co najlepiej pokazuje fakt, że gospodarze w ciągu pierwszych pięciu minut rywalizacji zdobyli zaledwie dwa oczka. Premierowa odsłona zwiastowała, że tyszanie mają spory apetyt na sprawienie niespodzianki. Warto dodać, że w tej fazie meczu Marcin Dymała zdobył aż 9 z 15 punktów GKS.
Swoją siłę podopieczni Dariusza Kaszowskiego pokazali w drugiej kwarcie. Szybka seria punktowa 10-0 wyprowadziła ich na bezpieczne prowadzenie 26:15, które pozwoliło ekipie z Podkarpacia w pełni kontrolować boiskowe wydarzenia, ale jak się okazało tylko przez parę minut. Ostatnie fragmenty przed przerwą to znacznie lepsza postawa gości. GKS przed drugą częścią rywalizacji przegrywał tylko 31:34.16 punktów dla gospodarzy zdobył Karol Szpyrka. Najlepszy mecz w tym sezonie odnotował Dawid Bręk, a Maciej Klima i Rafał Kulikowski zapisali na swoim koncie double-double. Dla pokonanych 21 oczek zdobył Marcin Dymała.
Goście popełnili aż 22 straty przy 13 Sokoła. Łańcucianie zebrali aż 16 piłek w ataku, co przy zaledwie 6 tyszan dawało im wiele szans na ponowienie.
PTG Sokół Łańcut - GKS Tychy 77:76 (16:15,18:16,14:18, 17:16, d. 12:11)
Sokół: Szpyrka 16, Klima 13, Bręk 13, Kulikowski 10, Wrona 10, Fortuna 8, Rduch 4, Pisarczyk 2, Czerwonka 1, Pławucki 0, Balawender 0.
GKS: Dymała 21, Bzdyra 13, Sebrala 12, Deja 11, Hałas 8, Markowicz 6, M.Wróbel 5, Basiński 0, Garbacz 0.