Daniel Wall ośmieszył podkoszowych Śląska

Z konieczności doświadczony skrzydłowy od dwóch meczów gra jako jedyny center Jeziora. 32-latek nadspodziewanie łatwo dał sobie radę z wysokimi Śląska Wrocław.

Bartosz Półrolniczak 
Bartosz Półrolniczak 

Nikt chyba nie wierzył w to, że osłabione Jezioro Tarnobrzeg będzie w stanie dać WKS Śląskowi Wrocław lekcję koszykówki. Bez Craiga Williamsa gospodarze zaprezentowali się jednak znakomicie, zwłaszcza po przerwie dając popis w ofensywie. Po zmianie stron Jeziorowcy zaaplikowali wrocławianom aż 65 punktów!

Heroiczną walkę z podkoszowymi Śląska stoczył Daniel Wall, który zagrał pełne 40 minut i momentami wręcz ośmieszał Aleksandara Mladenovicia i Roberta Tomaszka. 26 punktów, dziewięć zbiórek i cztery przechwyty złożyły się na dorobek 32-latka, dla którego był to z pewnością jeden z najlepszych meczów w karierze. - Jestem trochę zdziwiony, bo ani na chwilę mnie nie zatkało. Naprawdę bardzo dobrze się grało - mówi koszykarz Jeziora.

Tarnobrzeżanie świetnie poradzili sobie pod koszem, czego dowodem jest walka o zbiórki. Mający ogromną przewagę pod koszem Śląsk zaliczył na przestrzeni całego spotkania zaledwie jedną zbiórkę więcej, co dobitnie świadczy o tym, że goście w żaden sposób nie wykorzystali swoich atutów. Zastanawiający jest fakt, że ekipa prowadzona przez Emila Rajkovicia mimo znacznie dłuższej rotacji im dalej w mecz, tym na tle gospodarzy wyglądała gorzej pod względem fizycznym. Wydaje się to o tyle nieprawdopodobne, że aż czterech zawodników Jeziora zagrało po 40 minut!

- Z biegiem czasu zacząłem wierzyć w to, że możemy coś ugrać. Powiedziałem przed starciem w Dąbrowie Górniczej synowi, że jak wróci Johnson, a nie będzie Williamsa to mamy nawet większe szanse żeby wtedy powalczyć. Patrzę realnie, na umiejętności. Wiadomo, że to są zupełnie inni zawodnicy. Jeśli chodzi o nasz atak to nie ma problemów, bo u nas każdy potrafi dobrze rzucić. Ze Śląskiem znacznie lepiej było na desce, chłopcy wykazali niesamowitą wolę walki - dodaje trener Pyszniak.

Cichym bohaterem Jeziora z pewnością jest Dawid Morawiec, z którym na parkiecie drużyna funkcjonowała najlepiej. Walczący często z większymi i silniejszymi od siebie gracz wykazywał się sporym sprytem i walnie przyczynił się do wygranej. - Dawid zagrał naprawdę bardzo dobrze. To był super występ z jego strony - komplementuje kolegę Daniel Wall. - U niego był problem z psychiką, teraz widać, że nabrał pewności i gra naprawdę dobrze - twierdzi Pyszniak.

Ulubieniec tarnobrzeskich kibiców rozegrał kapitalne spotkanie Ulubieniec tarnobrzeskich kibiców rozegrał kapitalne spotkanie
Wiele wskazuje na to, że w Tarnobrzegu będą przez długo wspominać nie tylko samo zwycięstwo, ale przede wszystkim okoliczności w jakich zostało ono odniesione. Brak wysokich, zerowa rotacja i płaczący Dominique Johnson na długo zapadną w pamięć kibiców.

- Powiem szczerze, że jak wiedziałem o perypetiach Johnsona i że nie zagra Williams to liczyłem, że zagramy przyzwoity mecz. On siadł na ławce tylko, żeby ta atmosfera była lepsza. Kto postawił zakłady bukmacherskie, to pewnie sporo wygrał. Nie spodziewałem się. Liczyłem, że jak zagramy dobry mecz to może przegramy w granicach 10 punktów. To jest jednak sport i już kolejny mecz z kolei pokazują, że wspaniale grają i to w pięciu czy sześciu - szkoda słów - mówi uśmiechnięty trener Jeziora.

Zbigniew Pyszniak dumny ze swojej drużyny: Dla takich chwil warto żyć

Czy Jezioro to najbardziej charakterna drużyna ligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×