- Gratulacje dla Śląska, który zagrał bardzo dobre spotkanie. Mieliśmy szczęście, ponieważ wrocławianie też mogli wygrywać ten pojedynek. Jesteśmy szczęśliwi, że wygraliśmy ten ciężki mecz. To było twarde spotkanie, dużo kontaktu, a obrona z jednej i drugiej strony była bardzo mocna i agresywna. Przez to nie było za dużo punktów - tak konferencję prasową rozpoczął Saso Filipovski, opiekun Stelmetu Zielona Góra.
[ad=rectangle]
Choć wrocławianie walczyli dzielnie z wicemistrzem Polski przez 45 minut, ostatecznie musieli uznać wyższość Stelmetu, który triumfował 74:71. O wygranej drużyny Filipovskiego zdecydowały detale.
Pierwsza połowa zakończyła się remisem po 34. Na początku trzeciej kwarty zielonogórzanie zanotowali serię 10:0 i wyszli na prowadzenie 44:34. Rywale nie zrazili się jednak i szybko odpowiedzieli runem 10:2. Walka punkt za punkt trwała do samego końca. Ekipa Śląska miała szansę na zwycięstwo w tym meczu w regulaminowym czasie, ale ostatni rzut przestrzelił Łukasz Wiśniewski.
- Przed ostatnią akcją pytałem zawodników, czy bronimy czysto, czy faulujemy na początku akcji. Gracze powiedzieli, że bronimy i trzeba im oddać szacunek, bo udało się tę akcję zatrzymać. Pokazaliśmy charakter i za to należą się chłopakom słowa uznania - dodał Filipovski.
Zielonogórzanie mieli problemy ze skutecznością w tym meczu. Stelmet słabo spisywał się szczególnie na dystansie - zaledwie pięć celnych rzutów na 21 prób (Przemysław Zamojski 1/8, Łukasz Koszarek 1/5). - Trudno było nam grać przeciwko defensywie Śląska. Mieliśmy problemy z realizacją własnego ataku, brakowało skuteczności. Na szczęście graliśmy dobrą obronę, na tablicach również spisywaliśmy się całkiem nieźle - ocenił opiekun Stelmetu.
W półfinale Stelmet Zielona Góra zmierzy się z AZS Koszalin, który rozprawił się z Treflem Sopot. - To pierwszy krok w kierunku Pucharu Polski - zaznaczył Słoweniec.
- Cieszymy się z tego zwycięstwa. Nie straciliśmy wiary, mimo że w końcówce mecz nie układał się po naszej myśli. Śląsk bardzo twardo bronił, musieliśmy odpowiedzieć twardą grą - podsumował z kolei Kamil Chanas.
Jestem zagorzałą fanką Sas Czytaj całość