- Graliśmy dobrze w obronie i ataku. Byliśmy skoncentrowani przez całe 40 minut. Teraz czeka nas regeneracja i finał z Rosą - tak na konferencji prasowej podsumował to spotkanie Saso Filipovski, opiekun Stelmetu Zielona Góra.
[ad=rectangle]
Nam udało się zamienić ze słoweńskim opiekunem kilka zdań więcej w korytarzach hali Gdynia Arena. Filipovski był bardzo zadowolony z poziomu gry swoich podopiecznych w tym spotkaniu. Trener został zapytany o to, czy to był najlepszy mecz pod jego wodzą. - Cieszę się, że tak mówicie. Takie słowa są bardzo budujące, ale dla trenerów ważne jest to, że mecz kończy się zwycięstwem. Postawiliśmy drugi krok, a brakuje nam jeszcze jednego. Zapominamy o tej wygranej i myślimy już o Rosie Radom - podkreślił Filipovski.
Słoweniec przyznał, że w głowach jego zespołu pozostawał mecz z Koszalina, który miał miejsce niecałe dwa tygodnie temu. Wówczas zielonogórzanie prowadzili różnicą 14 punktów w czwartej kwarcie, ale nie cieszyli się ze zwycięstwa, ponieważ proste błędy zadecydowały o tym, że to Akademicy zgarnęli dwa punkty. Teraz Filipovski do samego końca przestrzegał zawodników przed lekceważeniem rywala.
- Trzeba zacząć od tego, że jak się prowadzi 20 punktami, to nie oznacza, że mecz jest wygrany. Mieliśmy już kilka takich spotkań, w których prowadziliśmy wysoką przewagą, ale pozwalaliśmy rywalom wracać do meczu. Dlatego teraz apelowałem, żeby zachować spokojne głowy do samego końca - dodał Filipovski.
W sobotę gra Stelmetu mogła się bardzo podobać. Zielonogórzanie nie pozwolili koszalinianom na zbyt dużo w ofensywie, a na dodatek sami byli bardzo skuteczni. Zresztą statystyki to potwierdzają - 22/36 za dwa, 12/29 za trzy. Warto podkreślić, że Stelmet miał aż 23 asysty!
Jutro obie ekipy na sporym zmęczeniu... będzie ciężki mecz i niech wygra lepszy!